„Z ciemnego czerpię, szukając tego, co jasne”

20 maja 2024

„Łakome” Małgorzaty Lebdy to  opowieść o nierozerwalnych połączeniach: między ludźmi, człowiekiem a naturą, życiem i śmiercią. Autorka przypomina nam o tym, że wikłamy się w sieć zależności, a siły władające naszym istnieniem działają prężnie, nieustannie, zgodnie z cyklem przyrody.

Chore wszystko

Choroba to – według jednej z definicji – zaburzenie funkcji lub uszkodzenie struktury organizmu. Tym organizmem jest dla Małgorzaty Lebdy w książce „Łakome” ciało umierającej babki, ale i cała ludzko-zwierzęca wspólnota miejscowości Maj. Struktury polskiej wsi na oczach narratorki powoli rozpadają się, a ziemia i to, co z niej zrodzone, toczą nieustanną walkę o prawo do istnienia. Cykliczne przemiany żywego w martwe z uwagą badaczki-przyrodniczki obserwuje główna bohaterka doświadczająca powolnego umierania swojej babki.

W powieści choruje wszystko, a żałoba rozciąga się w czasie, wyciągając na powierzchnię wachlarz odczuć towarzyszących utracie. Lebda tworzy tym samym niezwykłe studium umierania oraz bliskości, która czule łączy ze sobą wszystkie współistniejące organizmy – bez podziału na to, co ludzkie i dzikie.

Małgorzata Lebda jest poetką, fotograficzką i doktorą nauk humanistycznych. Dotychczas wydała sześć książek poetyckich, m.in. „Sny uckermärkerów” wyróżnione Nagrodą Literacką Gdynia oraz „Mer de Glace”, tomik, który zdobył Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej. Powieść „Łakome” – jej debiut prozatorski – zdaje się bezpośrednim rozwinięciem wątków widocznych w poezji, osnutych wokół dzieciństwa spędzonego na wsi. Bliskość natury, rytualność codzienności, praca fizyczna, wspólnota i głębokie napięcie między życiem a śmiercią – to wszystko znajduje się na orbicie literackiego mikroświata Lebdy.

Proza pisana poezją

Narratorka „Łakomego” i podmiotka wierszy Lebdy (chociażby tych znanych z „Granicy lasu”) są w podobny sposób uwikłane w świat wsi i przyrody. Rytm natury wpływa bezpośrednio na sposób snucia refleksji bohaterki, a język narracji niezwykle przypomina ten znany z poezji autorki – fragmentaryczny, impresyjny, przepełniony organiczną metaforyką. Dzięki temu krótkie rozdziały powieści, czasami zajmujące niecałą stronę, do złudzenia przypominają zbiór próz poetyckich. Wymusza to specyficzny rodzaj lektury.

Nie fabuła, nie akcja, ale moment i odczucie, przebadane dokładnie, stanowią główną oś tekstu. Działa to na korzyść książki, każdy rozdział wyrwany z kontekstu i zawieszony w próżni byłby w stanie obronić się jako zamknięta i skończona całość. „Łakome” łączy więc z poezją dużo więcej, niż moglibyśmy się spodziewać po dopisku „powieść” widniejącym na okładce.

Lebda przedstawia czytelnikom zbiór impresji, tak jak Ann bada światło, tak zdaje się, autorka bada proces umierania i żałoby poprzez oświetlanie jego wyrywkowych momentów – wcale nie tych najbardziej zjawiskowych i dramatycznych, a tych codziennych i subtelnych.

Małgorzata Lebda, „Łakome”, Wydawnictwo Znak 2023

Wszyscy jesteśmy łakomi

W książce Małgorzaty Lebdy łakomstwo przepełnia Maj; wszystko czegoś łaknie, cała wieś jest jak żyjący, trawiący sam siebie organizm. Energia nieustannie przekształca się z jednej formy w inną, a między żywym i umierającym ujawnia się pierwotne napięcie. Wiele w Maju łaknie życia, mrówki wychodzące spod posadzki, ćwierkające za oknem ptaki, krążące wokół wsi dzikie zwierzęta. Żywe rozprzestrzenia się i pochłania, stając się jednocześnie sprawcą utraty, co najlepiej widać w chorobie babki, która pulsuje wewnątrz ciała, uśmiercając je kawałek po kawałku tylko po to, by zapewnić sobie dalsze istnienie.

Życie (żywe) i śmierć (utrata) są w „Łakomym” nierozerwalnie ze sobą związane, jednak zdają się nie walczyć, ale współistnieć. Lebda znakomicie pokazuje tę nieuchronną cykliczność wszystkiego, co w przyrodzie i z przyrody. Przemijanie wpisane jest w sakralny porządek czasoprzestrzeni Maja: „Tyka tu wszystko: tik-tak, tik-tak, tik-tak, tik-tak ku utracie.”. Zdaje się, że wieś pod nogami mieszkańców pulsuje, jakby lada moment miała odezwać się drzemiąca w niej siła.

Porządek Maja nieustannie poddawany jest zakłóceniom na wielu płaszczyznach. Babka Róża zakłóca ład rolniczego świata, stoi za żywym i pragnie chronić je za wszelką cenę, ratuje więc mrówki spod domu, owady w pokoju i zwierzęta w polu, za co jest powszechnie krytykowana. W książce Małgorzaty Lebdy ciekawie sproblematyzowano konflikt człowieka ze światem przyrody, dzieje się to jednak bardzo subtelnie. Symboliczna zdaje się walka dźwięku maszyn i świergotu ptaków słyszalna zza okna domu bohaterki. Apogeum burzenia porządku i harmonii między człowiekiem a naturą stanowi zaś ubojnia. „Oni tam nie znają odpoczynku, nie szanują nocy, a to grzech” – mówi babcia i ostrzega przed karą, która nieuchronnie spływa na mieszkańców: ziemia wokół ubojni jest jałowa, rozprzestrzenia się łakoma siła śmierci.

Siostrzeństwo w umieraniu

Powieść Lebdy przepełnia poczucie niezwykłej bliskości między bohaterkami – babką, narratorką i Ann. Główna bohaterka dogląda umierającej babci, momentami zdaje się, że zlewa się z nią w jeden chorujący organizm, a ten biologiczny związek jest kilkakrotnie podkreślany na przestrzeni powieści.

Organizm wnuczki wyszedł pośrednio z babcinego ciała, jest jego cząstką i przedłużeniem. Być może właśnie dlatego bohaterka otacza babkę taką czułością i ciepłem, odnajdując się w przewrotnej roli – zwykle przecież to babcia jest wrażliwą opiekunką swoich wnuków. Czułe rytuały zbliżają kobiety do siebie, mimo przemęczenia chorobą, zarówno jej doświadczaniem jako osoba chora, jak i jako opiekunka, trwają obok siebie. Wspólnie obserwując rzeczywistość, nazywają ją językiem splecionym z ich osobistych dialektów.

Druga towarzyszka narratorki – Ann to postać tajemnicza, niejednoznaczna. Nie do końca wiemy, czy jest siostrą, kochanką, czy w ogóle istnieje. Kobiety dbają o siebie nawzajem podczas rozciągniętej w czasie żałoby. Łączy je głębokie, opierające się prostej klasyfikacji uczucie, być może będące ucieleśnieniem właśnie tego, co nazywamy siostrzeństwem – bezkompromisową czułością i opieką, opartą na poczuciu wspólnoty.

Osobiście interpretowałabym Ann jako przedłużenie narratorki; tę część, która stoi po stronie światła i życia, stanowiąc przeciwwagę dla chorej i zajętej śmiercią bohaterki. „Ale teraz nie pora na życie. Śmierć – to mi zaprząta głowę”. Rozbicie jednej postaci na dwa byty pozwoliło Lebdzie trafnie zdiagnozować stan żałoby i poddać go wnikliwej analizie. Bliskość z umierającą, emocjonalne pogrążenie w ciemności i przemęczeniu kulminuje scena, w której bohaterka szuka ukojenia w śniegu, poddaje się naturze, pełna niezgody, wybrakowana. Znajduje i ogrzewa ją wtedy Ann – orędowniczka światła i sprawczości, symbol tego, co pozwala nam przetrwać żałobę.

Dziadek w tym wszystkim znajduje się na peryferiach, krząta się i dba o dom, ciągle coś naprawia i ulepsza w trosce o chorą żonę. Unika jednak bezpośredniego kontaktu z nią, opiekuje się z dystansu i nie jest uwikłany w całą cielesność choroby, „niczego w chorobie nie chce dotykać”. Od tego co fizyczne nie uciekają więc tylko kobiety, które dzięki radykalnej siostrzanej czułości potrafią oswoić umieranie.

„Łakome” zatem to także opowieść o nierozerwalnych połączeniach: między ludźmi, między człowiekiem a naturą oraz życiem i śmiercią. Przypomina nam o tym, że wikłamy się w sieć zależności, a siły władające naszym istnieniem działają prężnie, nieustannie, zgodnie z cyklem przyrody. To swoiste studium żałoby pozwala śledzić proces umierania i odnajdywania ukojenia w bliskości z drugą istotą.

Małgorzata Lebda wykazała się niezwykłą wrażliwością, tworząc powieść, która wchodzi czytelnikowi pod skórę i zagnieżdża się tam pod postacią subtelnego ciepła i spokoju, zaufania do porządku świata.

 

Tytuł artykułu zaczerpnięto z rozmowy z Małgorzatą Lebdą, „Biorę z organicznego”, „Czas Kultury”, 2023, nr 22, https://czaskultury.pl/artykul/biore-z-organicznego/, [online, dostęp 14.04.2024].

 

Małgorzata Lebda, „Łakome”, Wydawnictwo Znak 2023

 

ZUZANNA STASIAK

 

Zuzanna Stasiak – studentka II roku filologii polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członkini Koła Literatury Nowej. Entuzjastka literatury feministycznej.

Dorota Masłowska w Zamku. Teleport do drugiego człowieka  >>

Instrukcja obsługi slamu >>

Poznańska Nagroda Literacka – 10. edycja. Świętujemy! >>

D
Kontrast