W niewoli języka
20 maja 2024
Opowiadania Małgorzaty Rejmer ze zbioru „Ciężar skóry” są najlepsze, gdy trzymają się blisko ciała – w zgodzie z tytułem tomu. Wtedy jest ciasno, duszno i przejmująco.
„Ciągle coś boli, musi boleć”
W prozie Małgorzaty Rejmer widać reporterskie zaplecze: „Ciężar skóry” zaludniony jest postaciami o intrygujących historiach. Autorka portretuje bohaterki i bohaterów w sytuacjach granicznych, ukazując ich skomplikowane relacje z bliskimi, a często i wewnętrzne skonfliktowanie. To też opowiadania pełne przemocy – psychicznej, fizycznej czy w końcu symbolicznej (jak w „Krawędzi”). To, która historia najbardziej zapadnie w pamięć, zależy od doświadczeń czytelnika.
Mnie zaintrygowało „Zaburzenie” – opowiadające o dziewczynce niezwykle wrażliwej na bodźce i jej zamkniętej emocjonalnie po przeżytym gwałcie mamie. Mała Liri pyta: „Mamo, czy tobie też tak trzęsie się ziemia?” i w przenikliwy sposób opisuje coś, co można by określić ogromną nadwrażliwością sensoryczną. Bohaterka czuje każdy kamień pod stopami, od światła boli ją skóra, w nocy słyszy nawet najcichszy szmer i w głowie pobrzmiewają jej dźwięki, których nie potrafi wyciszyć. Autorka rozumie swoich bohaterów i gdy wyciąga na wierzch ich cielesne doznania, czuć, że to ona panuje nad słowem.
O ile na poziomie fabularnym i tożsamościowym bohaterowie „Ciężaru skóry” są bardzo różni – wśród nich znajdą się chociażby albański chłopiec Enrico, Maro – polska nastolatka, i Alma, Niemka mieszkająca w Tiranie – o tyle w ich kreowaniu zawodzi język. Szczególnie ten wewnętrzny, najbardziej intymny monolog bohaterów czasami bywa niepokojąco do siebie podobny i niestety egzaltowany.
Tak myśli doświadczony przez życie Amerykanin: „Ból pod skórą rozlewa się równomiernie po całym ciele, a potem spływa do brzucha, zamienia w żrący kłąb”, tak dziewczynka, która właśnie dostała pierwszą miesiączkę: „Ból rozlewał się po ciele i gęstniał w tym jednym miejscu […]”, a tak albański chłopiec: „Tam, w środku, pod powłoką jego skóry, też rozlewało się morze”. To tylko kilka przykładów, ale powtarzających się fraz i porównań jest dużo więcej.
Trudno uwierzyć, że tak różne osobowości, w różnym wieku i zupełnie inaczej wychowane łączy tak zbliżony sposób obrazowania. Wszystko to sprawia, że głosy bohaterów nie wybrzmiewają, jak powinny, i zlewają się w jedno.
Zwierzę we mnie
Istotnym elementem jest powiązanie postaci z naturą. Dzieje się to już na poziomie tytułów wielu opowiadań, ujawnia się w fabule (tu na przykład kluczowa obecność psa w „Czarcim bydle”) i przenika do języka, przepełnionego ludzko-zwierzęcymi porównaniami. Te zabiegi, w zamyśle całkiem interesujące, w praktyce wypadają niestety różnie – w zależności od tekstu są bardziej lub mniej przekonujące.
Czasami, jak we wspomnianym wyżej opowiadaniu agresywny pies jest nośnikiem znaczeń i końcowa scena opowiadania może wybrzmieć wyłącznie dzięki jego roli. Innym razem nawiązania do zwierzęcego świata wydają się wtłoczone w strukturę historii na siłę – takie wrażenie odniosłam podczas czytania „Ciała meduzy”, w którym każdy ruch bohatera opisywany jest z dwóch „perspektyw”: wewnętrznego dziecka i wewnętrznego zwierzęcia. W opowiadaniu co rusz pojawiają się zdania skonstruowane w podobny sposób: „Dziecko we mnie wiedziało, że oni na nas polują, a zwierzę we mnie zamarło”. Taka maniera może dawać ciekawy efekt, kiedy stosuje się ją z dużym umiarem. Tutaj go zabrakło.
Język Małgorzaty Rejmer pełen jest określeń kolorystycznych, metafor przyrodniczych (ze świata zwierzęcego i roślinnego), migotania i żaru. Czy to element konstytuujący baśniową, oniryczną atmosferę tomu, czy też znak językowego „przedobrzenia” – każdy czytelnik musi ocenić indywidualnie. Według mnie stylistyczny patos sprawia, że poziom emocji utrzymany jest cały czas na tej samej wysokiej nucie, przez co opowiadane historie zamiast angażować, powszednieją. A szkoda, bo pod kątem fabularnym to opowiadania naprawdę warte uwagi.
Intryguje chociażby opowieść Anny z „Technik wegetatywnych” – kobieta jest przeraźliwie samotna i cierpi przez smród wydzielany przez własne ciało. Z pozoru to studium wyobcowania, dopiero z czasem czytelnik orientuje się, że Anna prawdopodobnie nie żyje i zapach, który „czuje” to rozkładające się zwłoki.
„Ciężar skóry” udowadnia, że wyobraźnia Rejmer przepełniona jest splątanymi ludzkimi losami, które domagają się zauważenia i opisania. Nie można jednak zapominać, że zbiór opowiadań to forma wymagająca wyjątkowej precyzji na poziomie stylistycznym – zarówno idiolektu bohaterów, jak i języka, który służy do opisu, wykreowania odpowiedniej atmosfery i oddziaływania emocjonalnego. Tej dyscypliny, umiejętności zatrzymania się we właściwym momencie w książce według mnie brakuje. Z perspektywy pisarki – jest nad czym pracować, z punktu widzenia czytelniczki – jest na co czekać. To dobra prognoza na przyszłość.
Małgorzata Rejmer, „Ciężar skóry”, Wydawnictwo Literackie 2023
SABINA SIKORSKA
Sabina Sikorska – studentka sztuki pisania na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, absolwentka ochrony środowiska. Przygotowuje pracę magisterską o twórczości Urszuli Honek. Laureatka wyróżnienia w V Konkursie im. Tymoteusza Karpowicza na recenzję literacką. Mieszka jeszcze w Poznaniu, chciałaby już gdzie indziej.