Spirala pesymizmu, albo dlaczego sojusz jest konieczny
27 lutego 2019
Każdy jest od niej zależny – albo od tej, którą wykonuje, albo od tej wykonywanej przez innych. Każdy jakąś ma, miał lub mieć będzie. Przekonanie o tym, że praca to podstawowa rzeczywistość przenikająca nasze życie, a zarazem jedno z najbardziej powszechnych wspólnotowych doświadczeń, stanowiło impuls dla zainicjowania cyklu debat „Nie hańbi, ale… O pracy w Polsce XXI wieku”.
Debaty organizowane przez Centrum Humanistyki Otwartej – powołanego do istnienia przez sojusz Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej oraz Wydziału Prawa i Administracji UAM – dotyczyć będą (wedle zapowiedzi kuratorów cyklu) „prawa (i bezprawia) z pracą związanego, szans i zagrożeń pracy w Polsce, wartości pracy mierzonej przez rynek kapitalistyczny, znaczenia pracy w powojennej historii Polski, miejsca, jakie praca zajmuje w polskiej kulturze, związku pracy z godnością, a także katolickiej wykładni pracy”.
Fraza „Nie hańbi, ale…” nie oznacza, że w miejsce przynoszonego wstydu wpisać należy inne afekty. Ani też, że „zasadniczo nie hańbi, ale” mogą mieć (i mają!) miejsce sytuacje, w których „jednak hańbi”. Oznacza, że stawiamy pracy – w sposób jawny, otwarty i zdecydowany – pewne warunki. W takim ujęciu spójnik „ale” nie tyle wyraża przeciwieństwo, kontrast lub odmienne treści, co stanowi początek zastrzeżenia, wskazuje na konieczność dopowiedzenia. Inicjalną części tytułu cyklu rozumiem zatem jako zaproszenie do rozważenia reguł rządzących pracą w Polsce. Takie rozumienie uwzględnia oczywiście pierwsze dwa scenariusze – przynoszenie wstydu lub wywoływanie innych afektów – ale każe rozpatrywać je na tle szerszych procesów, systemowych uwarunkowań i przemian.
Tego wszystkiego dotyczyła pierwsza debata cyklu: „Teraźniejszość i przyszłość pracy w polskim kapitalizmie”.
Dwie trudności
Pisanie o pierwszej z debat jest zadaniem podwójnie trudnym. Kłopot pierwszy wywoływany jest przez wielość – w sensie ilości oraz różnorodności – wątków, jakie w ciągu niespełna dwugodzinnej dyskusji poruszono. Rozwiązaniem nie byłoby nawet przedrukowanie w tym miejscu zapisu debaty 1:1, jako że znaczenie większości z wątków wymaga szerzej analizy czy komentarza. Drugi kłopot (z poprzednim powiązany) wynika z faktu, że debata faktycznie przybrała formę agonu – dynamicznego, z zazębiającymi się odpowiedziami i argumentami, pełnego skrajnych emocji, co dostarcza sporych problemów w opisie, ale stanowi też wartość samą w sobie.
Mając w świadomości owe dwa kłopoty skupię się na wspólnych mianownikach, które odnaleźć można było w styczniowej dyskusji. To bowiem owe punkty wspólne (a nie rozbieżności) uwidoczniły się w konkluzjach ze spotkania.
Lokowanie wartości
Ostatnie trzydzieści lat to czas intensywnych i wielorakich (politycznych, prawnych, gospodarczych, kulturowych) przemian w rozumieniu i postrzeganiu pracy. Odzwierciedlają się one w zmieniającym się miejscu pracy w społecznej hierarchii wartości. Wedle danych dostarczanych przez różne badania CBOS-u: w 2005 roku wielu respondentów pośród wad Polaków wymieniało „niedostateczną pracowitość” (jako fakt); w 2010 roku na pytanie o wartości przynoszące Polakom dumę „pracowitość” znalazła się na piątym miejscu (a na podium kolejno: 1. gościnność; 2. patriotyzm; 3. kuchnia polska); w 2015 roku „pracowitość” wysunęła się na pierwsze miejsce, jako najważniejszy czynnik narodowej dumy – zaś „lenistwo” znalazło się wśród dziesięciu najgorszych, wedle Polaków, wad społecznych. Ów skrót wskazujący na ewolucję wartości pracy w ciągu dekady posłużył moderującemu debatę Przemysławowi Czaplińskiemu jako punt wyjścia (nie licząc poprzedzającej przedstawienia danych gry socjologicznej, w ramach której uczestnicy zgadywać mieli, gdzie społeczeństwo w hierarchii wartości pracę lokuje – co zresztą dostarczyło niemałych kłopotów). Ewolucja ta, jak wykazał przebieg debaty, jest jednak tyleż symptomatyczna, co niejednoznaczna. Z jednej strony można ją bowiem postrzegać optymistycznie: dowartościowanie pracy na rzecz umniejszenia znaczenia gościnności czy patriotyzmowi (w Polsce związanemu nieprzerwanie z fetyszystycznym przywiązaniem do historii jako pamięci o traumach przeszłości) oznacza bowiem odejście od dumy wynikającej z tradycji w kierunku dumy z czynników kształtujących teraźniejszą i decydujących o przyszłej rzeczywistość. Z drugiej strony owa ewolucja świadczy o niebezpiecznym procesie zaakceptowania warunków pracy narzuconych przez system neoliberalny. A system ów – co wielokrotnie podkreślali paneliści – składa się z wypaczeń i opiera na wyzysku. W tym sensie ewolucja postrzegania wartości pracy wskazuje na znormalizowanie owych błędów i wykrzywień, jako elementu krajobrazu pracy w Polsce. Inaczej mówiąc: przy aktualnych uwarunkowaniach pracy, które hamują pozytywne zmiany w tym obszarze (wzrostu płacy i stabilności zatrudnienia), narastające przekonanie o wartości pracy stanowi równolegle zgodę na jej destabilizację i legitymizuje system.
Z owego punktu wyprowadzić można wspólne płaszczyzny, jakich dotyczyły wypowiedzi gości debaty: krytykę systemu neoliberalnego; uwzględnienie warunków pracy; włączenie w „krajobraz pracy” (określenie Anny Wiatr) afektów.
Poza neoliberalizm
Zasadniczym punktem wspólnym było wskazanie przez wszystkich panelistów neoliberalizmu jako największego zagrożenia. Dodać jednak należy, że propozycje alternatyw były już rozbieżne: od ordoliberalizmu (proponowanego przez Jacka Silskiego), przez przywrócenie humanistycznego wymiaru pracy, a zatem upodmiotowienie pracownika (propozycja Grażyny Krzyminiewskiej), po rozwiązanie przynoszone przez teorie marksistowskie i postmarksistowskie (postulowane przez Szczepana Kopyta). Zwracanie uwagi na nieakceptowalność kształtu liberalnego kapitalizmu łączyło się ze wskazaniami na jego niereformowalność (jako całości). Najradykalniej owe przekonania wyraził tytuł rekomendowanego przez Szczepana Kopyta [wszystkie rekomendacje lekturowe uczestników debaty dostępne na stronie CK Zamek] artykułu Simona Springera: „Jebać neoliberalizm!”. W jednym ze znaczeń owego tytułu autor proponuje – na co zwrócił uwagę Przemysław Czapliński – by przestać myśleć o neoliberalizmie, a zacząć budować myślenie w ramach innego, alternatywnego systemu. To zatem zadanie zmiany zbiorowej wyobraźni.
W tym miejscu uwidacznia się jedno ze znaczeń sojuszu dwóch dziedzin, które połączyło Centrum Humanistyki Otwartej: literatury (literaturoznawstwa) i prawa. Literatura, jako być może najsprawniej posługująca się wyobraźnią, jest laboratorium, w którym diagnozować można teraźniejszość i testować fabuły określające możliwą/ inną/ alternatywną przyszłość. Prawo jest zaś stanowi język translacji – przełożenia wyobraźni poprzez konkretne regulacje na rzeczywistość społeczną. Ów splot oznacza, że zaniedbanie jednego z elementów skutkować będzie uwiądem dynamiki całości. Albo zatem zbytnia słabość w formułowaniu alternatyw poskutkuje nieskutecznością w demontażu systemu; albo też niezdolność do faktycznego przemontowywania systemu będzie go utrwalać, pogłębiając kryzys wyobraźni. Waga tego splotu uwidoczniła się w debacie zwłaszcza wówczas, gdy goście zapytani o przyszłość i szanse pracy – mimo przyznanego przez moderatora prawa do uwolnienia wyobraźni i nieliczenia się z warunkami – stwierdzali, że ciężko projektować ciągi dalsze bez uwzględnienia warunków aktualnych. Uznając warunki za kluczowe, proponowali „proste” (ale fundamentalne i rozstrzygające o przyszłości) rozwiązania – m.in.: uzbrojenie Państwowej Inspekcji Pracy w instrumenty, które pozwolą jej egzekwować przepisy; wprowadzenie warunków do przestrzegania prawa pracy; znalezienie sposobu na nadprodukcję nadmiernie eksploatującą zasoby środowiska; skrócenie czasu pracy; ustalenie płacy minimalnej na poziomie odpowiadającym realnym kosztom utrzymania; obniżenie poziomu nieufności społecznej.
Afektywny akcelerator
Wraz z kwestią nieufności odsłania się trzeci wspólny mianownik debaty – włączanie do analizy uwarunkowań pracy afektów: nieufności, niepokoju, pogardy, frustracji.
Wychodząc od zakorzenionej w polskim społeczeństwie (wedle koncepcji Andrzeja Ledera) mentalności feudalnej oraz systemu neoliberalnego jako zorientowanego na indywidualizm i sukces, Grażyna Krzyminiewska opisała zasadnicze mechanizmy rządzące pojęciem pracy jako wartości. Wedle nich nie każda praca jest godna szacunku, ale tylko niektóra – taka, która przynosi sukces, zapewnia pożytek i satysfakcję. To zaś uruchamia „akcelerator pogardy”: gardzimy tymi, którzy sukcesu w pracy nie odnieśli; czujemy zawiść do tych, którzy go – w przeciwieństwie od nas – osiągnęli. Wywoływana przez fetysz indywidualnego sukcesu (i równoczesne przekonanie, że sukces jest zależny jedynie od nas, gdyż „każdy jest panem swojego losu”) spirala afektywna prowadzi do pierwszego zerwania solidarności społecznej. Zerwanie drugie wiąże się – wedle wskazania uczestników debaty – z rosnącą nieufnością. Dotyczy ona zwłaszcza państwa jako wiarygodnej instytucji w teraźniejszości i gwarancji w przyszłości (tu m.in. systemu emerytalnego). Jeśli nie dojdzie do unormowania stosunków pracy i nie zatrzyma się rosnących nierówności, frustracja społeczna i niepokoje narastać będą na wielu poziomach – w pesymistycznych prognozach panelistów prowadząc do wzrostu tendencji ulegania populistycznym hasłom i w konsekwencji postępującej faszyzacji.
Rozwiązaniem sytuacji nie są jednak – formułowane nieraz – propozycje jednostronnej wymiany doświadczenia – a zatem: „każdy powinien stać się raz w życiu pracodawcą” (propozycja sformułowana przez pracodawcę), „każdy powinien przez pewien czas poprowadzić interes na własne ryzyko” (postulat mikroprzedsiębiorczyni), „każdy powinien się samozatrudnić” etc. Taki scenariusz podpowiada przekonanie, że „mam najgorzej”, więc wszyscy inni powinni doświadczyć i zrozumieć moją sytuację, aby przestać narzekać na swoją. Kłopotliwość owego rozwiązania nie wynika jednak wyłącznie z ignorowania negatywnych doświadczeń i afektów innych. Jego niebezpieczeństwo lokuje się w nastawieniu na konfrontację. Konfrontacyjność łamie poczucie wspólnotowości i społeczną solidarność, wzmacniając zarazem system oparty na jednostkowości i nierównościach.
Być może jednak z debaty, w innym punkcie, wyłonił się projekt rozwiązania. W pewnym momencie zwrócono uwagę na podobieństwo doświadczenia mikroprzedsiębiorcy i pracownika prekarnego. Reguły rynku sugerują, że właściciel czy właścicielka małej firmy mają podobne problemy co właściciel Amazona czy Microsoftu (a zatem firmy-giganta). Wypowiedzi publiczności wskazały, że faktycznie problemy współdzielą oni raczej z prekariuszami – spotykają się w punkcie pracy pobawionej wielorakich gwarancji i zabezpieczeń. W tym miejscu następuje szansa zbliżenia. Powstały sojusz nie rozgrywałby się w imię tego samego interesu, ale współdzielonych niepokojów i frustracji. Zatem – aby zmiana była możliwa – zamiast wymieniać doświadczenia, należy zacząć wymieniać (podobne, choć mające różne przyczyny) afekty.
JOANNA BEDNAREK
JOANNA BEDNAREK (ur. 1991) – doktorantka w Zakładzie Antropologii Literatury na Wydziale Filologii Polskiej i Klasyczne UAM, krytyczka literacka. Współkuratorka projektu „Wspólny świat” i cyklu debat „Prognozowanie teraźniejszości”. Współautorka (wspólnie z Przemysławem Czaplińskim i Dawidem Gostyńskim) książki „Literatura i jej natury” (2017). Członkini założonej przy Instytucie Teatru i Sztuki Mediów UAM grupy badawczej „Posthuman Performance Working Group”. Laureatka stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
„NIE HAŃBI, ALE…. O PRACY W POLSCE XXI WIEKU”, debata I: „Teraźniejszość i przyszłość pracy w polskim kapitalizmie”, goście: Szczepan Kopyt, prof. Grażyna Krzyminiewska, Jacek Silski (Związek Pracodawców Lewiatan), Anna Wiatr (autorka książki „Betrojerinki”), prowadzenie: prof. Przemysław Czapliński, 30.01.2019, g. 18, CK ZAMEK / Scena Nowa
Kuratorzy cyklu: prof. Anna Musiała, prof. Przemysław Czapliński
Organizatorzy: Centrum Humanistyki Otwartej , CK ZAMEK