Przeciw krzywdzie zwierzęcej (spotkanie z Dariuszem Gzyrą)
14 grudnia 2018
Zdaniem Dariusza Gzyry „dobrostan” jest słowem wytrychem, pojęciem, do którego odwołują się obie strony konfliktu: aktywiści prozwierzęcy i ci, którzy zwierzęta wykorzystują. W listopadzie w CK ZAMEK była okazja do rozmowy o jego książce „Dziękuję za świńskie oczy”.
– Czy można spać po tej lekturze? – pytanie to zadała mi nieznajoma w pociągu, po tym, gdy obejrzała leżącą na moich kolanach książkę. Pozycję, która w niedzielne listopadowe popołudnie ściągnęła do Centrum Kultury Zamek w Poznaniu spore grono zainteresowanych. Napisaną przez Dariusza Gzyrę, działacza społecznego, publicystę i weganina.
Odpowiedziałam wymijająco, bo i przed lekturą tak naprawdę nie wiedziałam, jak to się dzieje, że możemy spać my wszyscy, którzy choć trochę wiemy o hodowli przemysłowej zwierząt i innych formach krzywdzenia zwierząt.
SPRAWCZOŚĆ
Spotkanie prowadzone przez profesor Hannę Mamzer rozpoczęło się od pytania, dlaczego i dla kogo Dariusz Gzyra napisał książkę „Dziękuję za świńskie oczy. Jak krzywdzimy zwierzęta”, bo to właśnie o niej mowa. Dowiedzieliśmy się, że powstała, bo takiej pozycji jeszcze nie było – napisanej po polsku, przez wieloletniego weganina, osobę odmawiającą udziału w przemyśle wykorzystywania zwierząt.
Zdaniem autora krzywda zwierzęca jest największą z wyrządzanych na Ziemi. Opisanie jej do końca jest rzeczą karkołomną, stąd książka jest zaledwie wyborem tematów. I bezprecedensowym powodem do spotkań i rozmów. Jest to też pozycja zaprojektowana, by być sprawczą – to rodzaj interwencji w praktyki i przekonania społeczne.
Autor starał się, by była książką badacza, a równocześnie przynosiła postulaty. Grupą projektowanych odbiorców są ci, którzy „jedną nogą są już po właściwej stronie”, czyli tacy, którzy wychodzą na ulice, by protestować chociażby przeciwko manipulacjom przy trybunale konstytucyjnym i sądzie najwyższym, którzy na ulicach naszych miast wołają o sprawiedliwość. I choć ta sprawiedliwość nie ma nic wspólnego z prawami zwierząt, to Gzyra chciałby wykorzystać ich wrażliwość i żarliwość także dla dobra zwierząt. Zachęcić do zmiany przekonań, a później i postępowania.
A rozmyślając o przeciwnikach swoich poglądów, chce wierzyć, że większość ludzi nie zamierza krzywdzić zwierząt. Jak mówi: różnimy się jednak definicjami i tym, co uważamy za krzywdę. A podbudową działań krzywdzących zwierzęta są nawyki i bezrefleksyjne postępowanie w zgodzie z tradycją, której nikt nigdy nie nauczył ludzi podważać. Pora to zmienić.
MÓWIENIE
W trakcie spotkania wielokrotnie pojawiał się wątek znaczenia języka – tego, jak ważne jest, co i jak mówimy. Zdaniem Gzyry to, w co ubieramy nasz przekaz, już samo w sobie jest wartością. Równocześnie sposób, w jaki mówi się o zwierzętach i ich wykorzystywaniu, jest kłamliwy i zawoalowany. Autor zwrócił uwagę na fakt, że współcześnie trwa nawet bitwa o słowa – wiąże się to z obecnością na rynku coraz większej liczby produktów, które przypominają te pochodzenia zwierzęcego, ale są roślinne, np. burgery, wędliny czy mleko (niedawno zakazano używania słowa mleko w odniesieniu do napojów z roślin).
Okazuje się, że kluczowe staje się także słowo „mięso”. Wegetarianie chcieliby tego słowa używać w odniesieniu do „czystego mięsa”, mięsa in vitro, które zaczyna wchodzić do produkcji. Jednak przedstawiciele przemysłu mięsnego chcą to słowo zmonopolizować, stojąc na stanowisku, że mięsem jest tylko to, co było zwierzęciem. Następuje dziwny przewrót – to pierwszy w historii moment, kiedy weganie zaczynają bić się o mięso.
UCIEKINIERZY
Hanna Mamzer zapytała o możliwość stworzenia kodeksu etyki obchodzenia się ze zwierzętami, które uciekły z hodowli czy transportu do rzeźni. Zwierzęta te są traktowane w specjalny sposób, czasem otrzymują imiona i stają się bohaterami mediów. W przeciwieństwie do tych, które nie uciekły, zyskują biografię, stają się indywiduum wyjętym spośród innych i bezimiennych. Niestety nie mają wpływu na życie (i śmierć) wszystkich pozostałych… Mogą jednak stać się symbolami wszystkich bezimiennych i niewidzialnych.
Część tych zwierząt trafia do azylów i to na pewno najlepsza rzecz, jak może im się przydarzyć. – To sytuacja, w której ktoś pod koniec ich życia rozpozna w nich indywidualną istotę i będzie je szanował – podsumował autor.
PRZEMOC DOMOWA
W książce pojawia się też wątek przemocy domowej. Jak tłumaczył Dariusz Gzyra, z jakichś powodów, kiedy myślimy o zjawisku, w ogóle nie pojawia się w tym miejscu zwierzę pozaludzkie, jakby przemoc domowa dotyczyła wyłącznie ludzi.
Tymczasem w naszych domach żyją nieprzeliczone zwierzęta, które mimo że należą do tych „wybranych”, tzw. towarzyszących (w odróżnieniu od hodowlanych) i teoretycznie powinny wieść lepsze życie, wcale tak dobrze nie mają. Zdarza się przecież, że trafiają do rodzin, które nie rozpoznają ich potrzeb, co często kończy się przemocą w różnych formach, jak np. doprowadzanie do otyłości psa; równie rzadko poruszaną kwestią jest przemoc psychiczna. Warto o tym problemie myśleć i rozmawiać, zważywszy na fakt, że niemal połowa Polaków mieszka z (zazwyczaj) czworonożnym towarzyszem.
DOBROSTAN CZY ZŁOSTAN?
Zdaniem Gzyry „dobrostan” jest słowem wytrychem, pojęciem, do którego odwołują się obie strony konfliktu: aktywiści prozwierzęcy i ci, którzy zwierzęta wykorzystują. Kwestią zasadniczą jest oczywiście, jak to słowo rozumiemy, zwłaszcza że pojęciem tym łatwo manipulować. Jeśli przyjmiemy, że jakość życia to oś od najgorszej do najlepszej, to na przykład sytuacja życiowa kur żyjących w hodowli przemysłowej nie mieści się zdaniem Gzyry w obrębie dobrostanu.
Jak inaczej nazwać życie naznaczone wyłącznie złem i stresem? To właśnie złostan, moment, w którym dominuje zło. Zło, które jest subiektywnie odczuwalne. Według gościa spotkania mówienie o dobrostanie w kontekście życia zwierząt hodowlanych jest niestosowne i stanowi sprytny zabieg propagandowy.
JAK MÓWIĆ O KRZYWDZIE?
Takie pytanie zdała prowadząca. – Gdybym wiedział, to pewnie byłbym już bohaterem narodowym, bo bym więcej wskórał – padła odpowiedź. A dalej usłyszeliśmy dwie rady. Po pierwsze, należy odwoływać się do pozytywnych relacji, które ludzie mają ze zwierzętami towarzyszącymi. I namawiać do przenoszenia ich na pozostałe zwierzęta, do rozszerzania empatii. Po drugie, należałoby tworzyć w przestrzeni publicznej dobre wizerunki osób, którym udało się zmienić nawyki. Ludzie wszak naśladują się wzajemnie, zgodnie z zasadą dowodu społecznego.
Autor wskazał też na konieczność walki z wegefobią, czyli krzywdzącym wizerunkiem weganek i wegan w mediach. Ludzie ci często nie mają cech, które im się przypisuje, np. nadgorliwość, narzucanie poglądów.
IN VITRO W LODÓWCE
Na koniec spotkania prowadząca zapytała gościa o możliwość szybkiego wprowadzenia do sprzedaży tzw. czystego mięsa, czyli mięsa tworzonego bezofiarnie, poprzez namnażanie komórek. Zdaniem Gzyry powinniśmy być świadkami wprowadzenia tego produktu do sprzedaży w sklepach i zacząć widywać je w domowych lodówkach. Ważną kwestią będzie tu kwestia nazwy oraz promocji produktu powstałego bez krzywdy zwierzęcej, bez zanieczyszczeń, mogącego być uzupełnianym witaminami i zdrowymi tłuszczami.
W odpowiednim momencie okazało się, że w spotkaniu uczestniczy wielu aktywnych słuchaczy, którzy chętnie zadawali pytania. A pytano m.in. o kwestie pochówku zwierząt, drogę autora do weganizmu, liczbę wegetarian i wegan w Polsce, sensowność działań lokalnych wobec wyzwań globalnych. Spotkanie zakończyło się po dwóch godzinach długim podpisywaniem książek.
ANNA BORZESKOWSKA
Dariusz Gzyra, „Dziękuję za świńskie oczy. Jak krzywdzimy zwierzęta”, Wydawnictwo Krytyka Polityczna, 2018.
DARIUSZ GZYRA – działacz społeczny, publicysta, weganin od blisko dwudziestu lat, doktorant w Instytucie Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie, Członek Polskiego Towarzystwa Etycznego oraz Laboratorium Animal Studies – Trzecia Kultura, jeden z redaktorów czasopisma „Zoophilologica. Polish Journal of Animal Studies”.
HANNA MAMZER – psycholog i socjolog, doktor habilitowany w Zakładzie Socjologii Kultury i Cywilizacji Współczesnej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zajmuje się zagadnieniami związanymi z przemianami współczesnej kultury, szczególnie przemianami społecznej świadomości w zakresie relacji ludzi i zwierząt. Stypendystka między innymi Fundacji Fulbrighta. Jest biegłym sądowym przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu w dziedzinie: dobrostan zwierząt, szczególnie psów. Członkini Polskiego Towarzystwa Etycznego, a także Lokalnej Komisji Etycznej ds. Eksperymentów na Zwierzętach.
ANNA BORZESKOWSKA – absolwentka historii sztuki UAM. Lubi pracować z dziećmi, nieodmiennie zaskakiwana ich niezwykłą wyobraźnią. Od paru lat pracuje w poznańskim Wydawnictwie Zakamarki.
„DZIĘKUJĘ ZA ŚWIŃSKIE OCZY. JAK KRZYWDZIMY ZWIERZĘTA”. Spotkanie z Dariuszem Gzyrą. Prowadzenie: Hanna Mamzer. 18.11.2018, g. 18, CK ZAMEK. Współpraca: Wydawnictwo Krytyka Polityczna.