PNL 2019: Nicość świata albo szaleństwo w ruinie
15 maja 2019
„Historia polskiego szaleństwa” Miry Marcinów jest książką na temat polskiego statku szaleństwa. Ten statek wypełniony jest po brzegi galerią melancholików, ale także lekarzy, którzy poszukują języka pozwalającego to nazwać. O Mirze Marcinów, nominowanej do nagrody-stypendium im. Stanisława Barańczaka pisze Szymon Wróbel. Wręczenie nagrody dziś o g. 14 w Collegium Maius UAM.
W języku diagnozy medycznej melancholia określana jest jako: chłopodur, domarad, demonomania, durnica, upiorów udawanie, zaduma, posępnica, śledziennictwo, przygnębienie ducha, wstręt do życia. Ludwik Perzyna nazywa melancholię „smutnodurem”, Stanisław Chomętowski „szałem melancholijnym”, Leon Blumenstok „wybuchem zadumowy” lub „napadem trwogi”, Kazimierz Kralczyński „napadem zadumy”.
Kluczowe i ważne dla autorki pojęcie „ponurowatości” do języka polskiego wprowadza Bartłomiej Frydrych, tłumacząc w ten sposób francuskie pojęcie „lypémanie”. Walka o język to walka nie tylko o diagnozę lub nazwy pozwalające lekarzowi opisać zjawisko melancholii, to także walka o narzędzia wytwarzania szaleństwa. Słowa nigdy nie są niewinne. Służą do obwiniania i same są przyczyną wielu win.
W opowieści Miry Marcinów batalia dyskursów toczy się przecież nie przy łóżku chorego (ani nawet w szpitalu) ale w budynku sądu, gdzie spotyka się „oświadczenie zadumowego” z oświadczeniem „medyka sądowego”.
Galerii polskich lekarzy Mira Marcinów przeciwstawia kolekcję polskich melancholiczek i melancholików. Tu spotykamy – Dorotę S., Joannę O. oraz zdiagnozowaną przez Frydrycha w 1845 roku Kunegundę J. Ignacy Mazurkiewicz na przykład to obłąkany przestępca, który pisze list do proboszcza o „mordzie na ojcu”. Na ławie sądowej – zapytany o to, dlaczego zabił ojca – posępny morderca odpowiada krótko i pragmatycznie: ojciec źle trawił, był ponury, otyły, miał krew popsutą i nie dawał szansy na szczęście innym.
Polskie szaleństwo jest w obrębie rozumu, a nie spoza rozumu. Polacy szaleją z powodu rozumu, a nie przeciwko niemu. Mira Marcinów próbuje opisać serię polskich melancholików w kategoriach codziennej nędzy życia, racjonalności dnia codziennego. To wielka wartość tej pracy, że używa ona „zwykłego” języka do opisu smutku.
W rezultacie należałoby powiedzieć, że w książce Miry Marcinów język szaleństwa nie jest ani neutralnym narzędziem opisu mowy melancholika, ani prostą fabrykacją i mistyfikacją szaleństwa w obrębie szpitala lub społeczeństwa. On jest raczej negocjacją znaczenia, wypełnieniem treścią niepewnego, płynnego znaczenia słowa „szaleństwo”.
Klinicyści-lekarze i melancholicy-obłąkani spotykają w trakcie procesu sądowego, by ustalić uchwytne znaczenie „melancholii”. Cytowany przez autorkę Bartłomiej Frydrych powiada, że „poznasz pacjentów po tym, że „[m]yśli ich i wzruszenia są zawsze przesadzone i pomieszane, najprostsze wypadki biorą za bardzo ważne i z nich najsmutniejsze wyprowadzają wnioski. Lękają się najmniejszego szelestu, a niepokoi ich zupełna cichość”.
Poznanie szaleństwa pacjenta to poznanie przesady w myśleniu i odczuwaniu, w mówieniu i działaniu. Szaleństwo jest przesadą. Szaleństwo jest jednak często także fasadą. Fasadą braku myśli autentycznych. Czasem nawet wszelkich myśli. Melancholik jest pełen sprzeczności, albowiem pochodzi on z planety jakości smutnych – Saturna.
Saturn to z jednej strony planeta ciężka jak padół ziemski, zimna, sucha, wytwarza ludzi tylko materialnych, nadających się do pracy na roli. To rzeczywiście Polskę przypomina. Z drugiej jednak strony – Saturn jako planeta usytuowana najwyżej – produkuje ludzi spirytualnych, stroniących od życia ziemskiego, szukających ducha. To także czasem przypomina Polskę.
Przyczyny melancholii w historii Miry Marcinów wychodzą poza banalny przypadek straty i obejmują wszystkie urazy, porażki, rozczarowania, w tym rozczarowania związane z procesem poznania. Melancholia doprowadza podmiot do ruiny. W tym znaczeniu melancholia byłaby granicą wszelkiego poznania medycznego, oznajmującego, że w poznaniu klinicznym nie istnieje tajemnica „zaburzenia”; nie istnieje tajemnica szaleństwa, jest tylko nicość samego poznania szaleństwa. Szaleństwo jest poznaniem nicości świata.
SZYMON WRÓBEL
Tekst ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” (nr 19/2019).
MIRA MARCINÓW (1985) – filozofka, psycholożka, publicystka, autorka trzech książek: „Szaleństwo jako wybór” (2012), „Niezabliźniona rana Narcyza” (2018) (wraz z Bartłomiejem Dobroczyńskim) i „Historia polskiego szaleństwa” (2018). Publikowała m.in. w: „Biosemiotics” oraz „Orpheus. Revue internationale de poésie”. Jej teksty eseistyczne znalazły się w kilkudziesięciu czasopismach i antologiach. Absolwentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracuje w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Wyróżniona nagrodą Premiera za rozprawę doktorską (2015) oraz nagrodą im. Jerzego Perzanowskiego (2009). Otrzymała m.in. stypendium dla wybitnych młodych naukowców (2018), stypendium Funduszu im. Adama Krzyżanowskiego (2013) oraz stypendium Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (2014). Asystentka reżysera przy filmie Katarzyny Kozyry „Szukając Jezusa”, twórczyni Radia Głosy i kilku performance’ów o zabarwieniu psychiatrycznym.
POZNAŃ POETÓW 2019: OGŁOSZENIE LAUREATÓW I WRĘCZENIE POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ. Collegium Maius UAM, 15.05.2019, g. 14-15.30
zobacz także: „Jeden Poznań, dwa serduszka, ojojoj”
zobacz także: PP 2019: Barbara Klicka – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Joanna Roszak – dwa wiersze
zobacz także: PP 2019. Ariko Kato: Jedna czy dwie półki poezji
zobacz także: PP 2019: Marcin Baran i Marcin Sendecki – wiersze
zobacz także: PP 2019: Ciało ofiarowane. O ciele i wątkach homoerotycznych w poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego
zobacz także: PP 2019: Marta Eloy Cichocka – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: GIRL NOT AFRAID
zobacz także: PP 2019: W „Kontenerze” matki nie ma
zobacz także: PP 2019: Krzysztof Siwczyk – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Bez filtrów. O poezji Klary Nowakowskiej
zobacz także: PP 2019: Jan Rojewski i jego polski ikonoklazm
zobacz także: PP 2019: Agata Jabłońska – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Miłość jako rewolucja. Wiersze miłosne Jerzego Jarniewicza
zobacz także: PP 2019: Być (z) wierszem
zobacz także: PP 2019: Justyna Kulikowska – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Wartości środkowe albo o poszukiwaniu ob(e)c(n)ości
zobacz także: PP 2019: Kacper Bartczak – dwa wiersze
zobacz także: PP 2019: Serhij Żadan – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Jerzy Jarniewicz – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Za każdym wierszem stoi wojna
zobacz także: PP 2019: Poznańska szkoła tytułu, czyli: proza w poezji, poezja w prozie
zobacz także: PP 2019: „Strasznie patrzeć, jak tworzy się historia”
zobacz także: PP 2019: Maciej Robert – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Gniewne wiersze Justyny Kulikowskiej
zobacz także: PP 2019: Julia Niedziejko – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Sanatorium bez granic
zobacz także: PP 2019: Klara Nowakowska – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Nie będzie o młodości
zobacz także: PP 2019: Rafał Skonieczny – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Organizm sztuki
zobacz także: PP 2019: Jan Rojewski – dwa wiersze
zobacz także: PP 2019: Kropka. Dwukropek. Wielokropek, czyli o „engramach” Marty Eloy Cichockiej