Poznań Poetów: Czy poezja może zmienić świat?

10 maja 2017

Czy poezja może zmienić świat?

Czy poezja może zmienić świat? My możemy zmienić świat, a to my współtworzymy i współodbieramy poezję – pisze Maja Staśko.

Jeśli myśląc „poeta”, widzisz mężczyznę w szaliku, który nie żyje, a poezja to „sztuka, Sztuka i jeszcze raz sztuka skondensowanej formy pisanej-lirycznej. Sztuka, z którą wielu zapoznaje się na lekcjach języka polskiego i nigdzie poza tym”, to pewnie chodziłaś do polskiej szkoły i żyjesz w Polsce. No cóż. Ale nic straconego. Niedawna fala kobiecych protestów pokazuje, że można żyć, być kobietą, a nawet kobietami – i tworzyć. Poezję, prawo, rzeczywistość. Z tą twórczością wielu zapoznaje się raczej na ulicy niż na lekcjach języka polskiego czy w szlachetnych murach uniwersytetu.

 

INNA POEZJA JEST MOŻLIWA

Podczas poznańskiego strajku kobiet 3 października jedna z uczestniczek przeczytała ze sceny wiersz Ewy Lipskiej „Z listu (II)”, z bardzo znaczącym w tym kontekście fragmentem: „A jak się patrzy na to wszystko Droga Pani / to czarno czarno czarno / jakby strajk wdów”. Po tych słowach wszystkie uczestniczki wykrzyczały „Solidarność naszą bronią!”.

We Wrocławiu na strajku kobiet poetka przed debiutem Justyna Sieniuć wyskandowała swój wiersz razem z innymi uczestniczkami. Najpierw podała rytm, następnie w wystukiwanym przez manifestujące rytmie rzucała wersy – krótkie i mocne – a protestujące powtarzały je za nią wspólnym głosem.

W dniu drugiego strajku kobiet 24 października na stronie „Dziennika Opinii” ukazał się wiersz Dominiki DymińskiejAborcja z miłości”.

Hymnem poznańskich protestów kobiet została piosenka Chóru Czarownic ze słowami Maliny Prześlugi-Delimaty:

Twoja władza, twoja wiara

Moja wina, moja kara

W twoich rękach jest mój świat

Masz mnie w garści milion lat!

Popatrz na mnie, w oczy prosto

Jestem twoją matką, siostrą

Jestem twoją córką, żoną

Stoję z głową podniesioną

Milion nas tak teraz stoi

Żadna z nas się już nie boi

Stoję, krzyczę, stoję, krzyczę

Stoję, krzyczę, stoję, krzyczę

Milion nas tak teraz stoi

Żadna z nas się już nie boi

Potężniejsza niż myślałeś

Oddasz wszystko, co zabrałeś

Twoja wina, twoja wina, twoja bardzo wielka wina!

 

Piosenka pochodzi z performensu „Czarownica z Chwaliszewa” o pierwszej spalonej na stosie kobiecie w Polsce, skazanej przez władze Chwaliszewa w 1511 roku za uprawianie czarów. Podczas protestów piosenka jest zbiorowo rozpowszechniana: uczestniczki zbierają się wokół rozdawanych kartek i razem śpiewają. Na niektórych manifestacjach następuje też wspólne uczenie się słów piosenki – dziewczyny ze sceny podają tekst wers po wersie, a protestujące powtarzają go kilkakrotnie, zapamiętując.

SIKSA, gnieźnieński duet poetycko-muzyczny, występowała w marcu na trzech tegorocznych Manifach: w Krakowie, Warszawie i Gdańsku. 8 kwietnia w Poznaniu zespół zagrał na zakończenie antyfaszystowskiego marszu „Nacjonalizm nie przejdzie!”, gdzie ujawniał „mechanizmy, które powodują nacjonalizm. A zaczyna się od nazwania koleżanki z podwórka „dziwka” „kurwa” „szmata”. I to musi zostać zniszczone. Taki mechanizm”. Przy performensie SIKSY manifestujący kołysali się w rytm piosenek, tańczyli, machali flagami.

Z kolei w zeszłym roku kolektyw wydający czasopismo „Wakat”, dzień przed marszem antyfaszystowskim 11 listopada „Za wolność naszą i waszą” w Warszawie, zorganizował akcję wspólnego szykowania transparentów: „Wypisz, wymaluj się z marszu! Poetycka pracownia transparentów”. Poetki i poeci, razem z innymi uczestni(cz)kami wydarzenia, układali hasła na transparenty oraz te do skandowania. Na transparentach znalazły się na przykład takie napisy: „Mickiewicz był uchodźcą, a ty?”, „Leśmian Królową Polski”, „Gość inność”, „Bób hummus włoszczyzna”, „Niewidzialna praca kobiet”, „Rzuć poetą w nacjonała”, „Polska nad wyraz”, „Ekofeminizm”, „Chałwa wielkiej Polsce”, „Mam tak samo jak ty, język mój, a w nim queer”, „Burak i botwina normalna rodzina”. Przed demonstracją członkinie i członkowie redakcji rozdali transparenty manifestującym, a w trakcie skandowali przygotowane wcześniej hasła, z przewodnim „Pokażmy język nacjonalizmowi”.

Także w zeszłym roku, z okazji obchodów 60. rocznicy Czerwca 1956 roku czworo poetek i poetów – Joanna Roszak, Kira Pietrek, Szczepan Kopyt i Łukasz Bukowski – brało udział w akcji „Treny z ulicy Kochanowskiego”. Na ul. Kochanowskiego w Poznaniu zginął bowiem w 1956 r. Romek Strzałkowski, a wiersze związanych z Poznaniem poetek i poetów stanowić miały rodzaj trenów po jego śmierci, nawiązujących do tych Kochanowskiego. Wiersze przez cztery kolejne dni były publikowane w lokalnej „Gazecie Wyborczej”, a ich premierze każdego dnia towarzyszył performens Dominika Złotkowskiego, który przedstawiał je na ulicach Poznania i rozdawał w formie ulotek stylizowanych na podziemne wydawnictwo. Interweniowała policja, przekonana, że performer nawołuje do zgromadzenia i podburza.

I dokładnie to robił.

Również w ramach obchodów zeszłorocznego Czerwca 1956 r. odbyło się wspólne wyszywanie billboardu przez poznaniaków zorganizowane przez Agnieszkę Grygiel – wyszywający podawali sobie igłę z nicią z jednej strony billboardu na drugą. Wyszyte hasło brzmiało „Zaczyn”, ale czytać je można także jako „Za czyn”.

A teraz spójrzmy na tego pana samotnie siedzącego przed publicznością, przekonanego o swojej największej na świecie wartości, w bardzo kulturalnej rozmowie z drugim panem samotnie siedzącym przed publicznością, przekonanym o jego największej na świecie wartości. Publiczność słucha, jest cicho, wzniośle, bez ruchu i nierzadko najzupełniej nudno. Różnica jest raczej diametralna.

Czarny protest ujawnił, że powstała nowa silna wspólnota, która działa inaczej w imię swoich wartości i praw. Wraz z nim wykształciła się nowa silna poezja, która działa inaczej w imię wartości i praw uprawiających ją – razem, solidarnie, zaangażowanie. Poezja – wbrew temu, czego uczymy się w szkole – nie musi być bowiem męska, zadufana w sobie, „wysoka”, odległa i pojedyncza; podobnie jak polityka. Poezja umie krzyczeć, działać kolektywnie, wyrażać perspektywę walczących o zmiany; poezja krąży nie tylko w książkach o śmiesznie niskich nakładach, lecz także na ulotkach, w piosenkach, bywa przekazywana ustnie, powtarzana przez setki i tysiące osób, nie jako wyraz wielkiego niepowtarzalnego ego twórcy, lecz jako wspólna walka. Skandowane na manifestacjach wiersze i hasła mają swój rytm i miewają rymy, są niedługie, łatwe do zapamiętania, mocne. To poezja związana z ciałem i wydobywającym się z niego głosem, z płcią i poglądami – wydarza się na ulicach, oddolnie, jako część ruchów sprzeciwu; to poezja, która nie została zamknięta w uniwersyteckich murach i namaszczona autorytetem kilku panów decydujących o publikacji wiersza, wydaniu książki, zaproszeniu na festiwal czy przyznaniu nagrody.

Inna poezja jest możliwa.

Czy poezja może zmienić świat? My możemy zmienić świat, a to my współtworzymy i współodbieramy poezję. Więc tak, poezja może zmienić świat. Może też go nie zmieniać, jeśli nie ma już o co walczyć. Ale chyba jednak jest.

MAJA STAŚKO

Festiwal Poznań Poetów, Centrum Kultury ZAMEK, 15-20 maja 2017.

ZOBACZ TAKŻE:
Piotr Śliwiński: Poznań Poetów – albo spotkać siebie
Pierwsze Ogólnopolskie Mistrzostwa Slamu Poetyckiego
Marta Stusek: Haiku ex machina

MAJA STAŚKO – krytyczka literacka, doktorantka interdyscyplinarnych studiów w Instytucie Filologii Polskiej UAM. Współpracuje m.in. z „Ha!artem”, „Wakatem”, „Przerzutnią” i „EleWatorem”. Zajmuje się najnowszą poezją.

 

Karp w wannie >>

Dorota Masłowska w Zamku. Teleport do drugiego człowieka  >>

Instrukcja obsługi slamu >>

D
Kontrast