Pod słońcem wśród zmian

22 maja 2022

Julia Fiedorczuk, Pod słońcem, Wydawnictwo Literackie, 2020

Julia Fiedorczuk w powieści „Pod słońcem” maluje świat starannie i bez pośpiechu. Jak wytrawna artystka potrafi nadać każdemu detalowi unikalny rys, nigdy nie pozwala jednak nasycić się obrazem w pełni.

Życie krótkie, sztuka długa

Narratorzy i narratorki w książce Julii Fiedorczuk podejmują się niemal niemożliwego wysiłku, by tak opisać codzienność, żeby nie utraciła nic ze swojej zwykłej niezwykłości. Sztuka ta dokonywana jest przy pomocy długich pociągnięć narracyjnych, budowanych na bazie prozaicznych czynności: robienie szarlotki, porządki w ogrodzie i w polu, nauka, podróże za chlebem czy piesze wędrówki. Krzątactwo, zupełnie jak u Jolanty Brach-Czainy, okazuje się podstawowym sensem bycia w „Pod słońcem”. Każdy bohater wydaję się ciasno wplątany w życie, a poznajemy go lepiej dopiero w chwilach wyczekiwanego spokoju lub otrzeźwiającej tragedii. Fiedorczuk pozwala nam odkrywać kreowane postaci powoli poprzez intymny zapis ich przeżyć i emocji. Wprawia tym czytelnika w stan podobny do tego, gdy staramy się o zaufanie przestraszonego zwierzęcia – nigdy nie można mieć pewności, że to już koniec, że sztuka skończona.

Stan nieustającego niespełnienia bohaterek i bohaterów (a nawet narratora) autorka uzyskuje dzięki zastosowaniu specyficznej kompozycji – z pozoru kompletnie losowej. Obraz stanowiącej tło dla opowieści wsi uzupełniany jest raz po raz nowymi postaciami, które Fiedorczuk kładzie na narracyjne płótno grubą, wpierw bezkształtną plamą, by następnie pozwolić im nabrać pełni charakteru za sprawą dwóch zmysłów: wzroku i dotyku. Metoda ta przypomina wykorzystywaną w malarstwie holenderskim technikę impastu. Zmusza tym samym czytelnika do przyjęcia szerszej pespektywy, stara się nauczyć go patrzenia na to, co pomiędzy kolejnymi tropami i poza oczywistymi rozwiązaniami. Kieruje uwagę od rozmaitości historii lokalnych czy prywatnych do niezmiennych prawideł życia ludzkiego, historii i natury. Bo należy wspomnieć, że książka Fiedorczuk nie próbuje wytworzyć nowej sieci pojęć czy odniesień. Wręcz przeciwnie – stara się odnowić to, co chowamy na pograniczach, zarówno podświadomości, jak i granic narodowych, etnicznych i terytorialnych, wypierając część historii o naszej zbiorowej tożsamości.

 

Brzeg bliski i daleki

Fabuła „Pod słońcem” skupia się na historii Miłki i Miszy, pary nauczycieli. Ich losy łączą się już w dzieciństwie, nad brzegiem porośniętego tatarakiem Bugu. Okolice na wschód od Białegostoku są w książce ukazane jako mozaika kultur. Społeczeństwo to nie jest, niestety, wolne od uprzedzeń i kierowanej od i do wewnątrz przemocy. Fiedorczuk prezentuje kolejne wątki, obserwując raz okiem wykształconego i ambitnego mężczyzny, raz jego łagodnej i pracowitej żony. Czasem jednak odrywa się od nich kompletnie, by opowiedzieć losy kogoś, kto swoją historią pomaga dopełnić obraz lokalnej społeczności. Bo to ona, wspólnota, wydaje się najważniejszą bohaterką powieści. Ten surowy świat wciąż drga i porusza się pomimo swojej pozornej ospałości. Trwa w obiegu; jak wody Bugu skończą w Narwi, a potem w morzu, tak ludzie i zwierzęta podlegają entropii – odnowieniu w postaci następnego pokolenia. W ten sposób opowieść o życiu musi rozpoczynać się od zrozumienia dwóch podstawowych biegów jego nurtu: śmierci i miłości.

Konfrontowanie czytelnika z różnymi wymiarami śmiertelności jest bodaj najciekawszą strategią w „Pod słońcem”. Autorka nie sili się na szokowanie odbiorcy przesadzonymi, turpistycznymi opisami. Zamiast tego skupia się na doświadczaniu umierania z rozmaitych perspektyw – kobiety siedzącej przy schorowanych i umierających, dzieci zderzone z brutalnością wojny, utratą bliskich i dalekich. Pozwala przeżyć i oswoić żałobę. Szczególnie zapada w pamięć misternie zbudowana, nagła, a jednak pełna spokoju relacja śmiertelnie chorej bohaterki. Fiedorczuk wplata te tragedie w prozę życia, przedstawia je jako w zupełności naturalny porządek rzeczy. W takim ujęciu można odnaleźć terapeutyczne doświadczenie harmonii, która rozbrzmiewa dzięki przekonującym relacjom łączącym bohaterów.

W „Pod słońcem” miłość mężczyzny i kobiety wydaje się oczywista i pierwotna. Konstrukcje postaci przeważnie osadzone są na tradycyjnym ujęciu płci kulturowej i normatywnego związku. Dopełnia to przekonująco wizję wschodniej, tradycyjnej wsi. Relacje romantyczne bohaterów Fiedorczuk różnicuje poprzez opozycję deklaratywności i doraźności, zdecydowanie dowartościowując te pierwsze. Drugie – desperackie i ekscytujące – mają zawsze rekompensować niedostatki lub poczucie osamotnienia. Są wyrazem kryzysu lokalnych społeczności, które nie są w stanie sprostać różnorodnym potrzebom mieszkańców. Najpiękniejsze pozostają historie o relacji trwałej, wymagającej czasu i dojrzałości. W książce jedynie ten wzorzec pozwala na wytworzenie nowych wartości, nawet przy utracie ukochanej osoby. Właśnie poprzez cierpienie Fiedorczuk usiłuje odnaleźć wspólny mianownik pomiędzy mieszkańcami wsi o różnych doświadczeniach i pochodzeniu – lokuje ich losy zarówno w ramie uniwersalnego przeżycia egzystencjalnego, jak i opowieści intymnej.

 


Gra na wielu tożsamościach

Istotną rolę w powieści odgrywa problem tożsamości, który dotyczy także silnych konfliktów czy niejednoznacznych identyfikacji narodowych i etycznych na wschodniej granicy. Misza przez żonę nazywany jest Michałem, zostaje więc przez nią niejako spolszczony. On sam zaś poszukuje sposobów na scalenie kilku wymiarów opowieści o samym sobie: skąd przychodzi, co przeżył i stworzył na świecie. Konflikt tożsamościowy czyni z niego bohatera quasi-obcego, poznawanego głównie za pomocą pisanych przez niego listów. Jednocześnie wydaje się, że Fiedorczuk wyposaża bohatera w zbyt wiele ról: chłopa i inteligenta, obcego i swojego, męża, ojca i kochanka, społecznika i ekscentryka, malarza, poetę, audiofila i lingwistę. Wzbudzająca pewnie nieco nieufności u czytelnika kumulacja cech jest wyrazem poszukiwania tożsamości – niezgody na osamotnienie wśród nienaturalnego dla uszu języka. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że owa wielość czyni z Miszy bohatera niewiarygodnego, opisanego przy pomocy nadmiaru konwencji i pomysłów na dalsze rozwinięcie w jednej postaci.

 

Pomiędzy brzegami

Talent liryczny Fiedorczuk, który zapewnił jej wysoką pozycję w polu poetyckim, zdaje się jednak momentami działać na niekorzyść książki prozatorskiej. Kompozycja zdarzeń często powoduje uczucie fragmentaryczności, a nawet chaosu. Wysoki rejestr językowy, wkomponowany w paradoksalnie surowy i familiarny jednocześnie krajobraz wsi, odbiera niekiedy bohaterom wiarygodność, miejscami balansując na granicy estetyzacji lub egzotyzacji wydarzeń. Poetyckie doświadczenie Fiedorczuk okazuje się za to rewelacyjnym narzędziem do równoważenia napięć pomiędzy dramatyzmem (może i patosem) chwil a prozaiczną codziennością. Siłą „Pod słońcem” są także nieoczywiste, bardzo zręcznie wplecione w tkankę społecznej wspólnoty, postacie nieludzkie: rośliny i zwierzęta. W rezultacie narracja skłania czytającego do powolnego obserwowania opisywanego nurtu życia, a samą opowieść możemy potraktować jako liryczną lekcję akceptacji jego biegu.

PAWEŁ PODSIADŁY

Julia Fiedorczuk, „Pod słońcem”, Wydawnictwo Literackie, 2020

PAWEŁ PODSIADŁY – student specjalności artystycznoliterackiej w Instytucie Filologii Polskiej UAM, członek i Koła Literatury Nowej.

FESTIWAL FABUŁY 2022: Spotkanie z Julią Fiedorczuk, Salcią Hałas i Dominiką Słowik, prowadzenie: Joanna B. Bednarek, 25 maja 2022 o g. 17, Sala Wielka CK ZAMEK

Program FESTIWALU FABUŁY 2022

 

Za jego bolesne męki, nic od ciebie nie chcę >>

Manifest jest we mnie >>

Dorota Masłowska w Zamku. Teleport do drugiego człowieka  >>

D
Kontrast