PNL 2019: Miłość w czasach końca kapitalizmu
15 maja 2019
Tomasz Bąk pisze przede wszystkim wiersze o miłości – jej konieczności i lęku przed nią, głodzie i braku, nadziei i definitywnym końcu. Poeta nie boi się patosu, umie używać konwencji, ryzykownie balansuje. Uchwycony w „Utylizacji” świat nie jest też ani prostodusznie realistyczny, ani czysto tekstowy pisze Marcin Jaworski o laureacie Nagrody-Stypendium im. Stanisława Barańczaka.
Tomasz Bąk jest autorem trzech dostrzeżonych i docenionych tomików poetyckich. Debiutował „Kanadą” w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu (w tym wydawnictwie ukazały się wszystkie jego książki). Tom „[beep] Generation” z 2016 doczekał się szeregu komentarzy, które utwierdziły go (rocznik 1991) na pozycji jednego z najważniejszych poetów wśród dwudziestolatków czy nawet w ogóle – pomiędzy autorami debiutującymi w XXI wieku.
Krytycy wskazywali tyleż na oryginalny język i wyrazistą wyobraźnię tych pozbawionych złudzeń, ale niepozbawionych poczucia humoru wierszy, co na ich polityczny aspekt. Stał się w ten sposób Tomasz Bąk mocnym reprezentantem młodych zaangażowanych, a jego tomiki czyta się z reguły w towarzystwie twórczości: Konrada Góry, Szczepana Kopyta, Kiry Pietrek czy Ilony Witkowskiej.
Na pierwszy rzut oka „Utylizacja. Pęta miast”, tom z 2018 roku potwierdza te dobrze już ugruntowane rozpoznania. Perspektywa generacyjna czy – szerzej – wspólnotowa oraz zaangażowanie są jednak w tej lirycznej książce jednymi z wielu wątków podsuwanych przez poetę, wcale nie najistotniejszymi.
Siłą wierszy Bąka jest ich precyzja, co rozmieć można na kilka sposobów. Przede wszystkim jego utwory trzymają się konkretu łapanego krytycznym okiem i uważnym uchem – czujnego wobec codzienności oraz czułego dla detalu intelektualisty. W Łodzi, w Tomaszowie Mazowieckim albo jakimkolwiek innym polskim mieście te wiersze razem z nami wchodzą do banku i tramwaju, słuchają radia, serfują po sieci, zdają egzaminy (czasem wszystko to na raz).
Przede wszystkim jednak to wiersze o miłości – jej konieczności i lęku przed nią, głodzie i braku, nadziei i definitywnym końcu. W intymnych utworach poeta nie boi się patosu, umie używać konwencji, ryzykownie balansuje na granicy grafomanii – bardzo to przekonujące.
Rzeczywistość to także język. Słuch Bąka budzi respekt. Różnorodność socjolektów (na przykład: ekonomia i marketing polityczny, reklama i religia, masowy – z piosenek i mediów społecznościowych wzięty – język flirtu i miłości) oraz rejestrów (między innymi: patos kultury masowej, autotematyczna ironia, sarkazm politycznego pamfletu albo naiwny sentymentalizm przełamany wzruszeniem intymnego wyznania), które poddaje poetyckiej obróbce, pozwala je usłyszeć nie tylko w wierszu, lepiej je rozumieć albo choć zdystansować się do nich.
Literacką dojrzałość Tomasza Bąka widać także w dialogach prowadzonych z innymi artystami. Nie dziwią znane z wcześniejszych tomów nawiązania do muzyki alternatywnej, które z niektórych utworów czynią wręcz partyturę do wykonania, czy przyjazne gesty wobec nieco starszych kolegów (Kopyt) lub rówieśników (elegia dla Tomasza Pułki). Świeże jest nawiązanie do pacyfistycznego poematu Alena Ginsberga.
Warto zauważyć, że tytułowa utylizacja dotyczy tyle podejmowanych przez Bąka tematów (i że może być metaforą egzystencji w późnej nowoczesności), ile jest nazwą oryginalnej techniki poetyckiej mieszczącej się między recyclingiem Tadeusza Różewicza a coverem Andrzej Sosnowskiego. A jest może także sposobem na ocalenie (języka? wartości?) po ekonomiczno-cywilizacyjnym końcu świata, nieco podobnym do tego, który w swoim pisanym w czasie wojny i wydanym tuż po niej tomie widział Czesław Miłosz. „Ocalenie” jest tu ważnym punktem odniesienia.
Uchwycony w „Utylizacji” świat nie jest przy tym ani prostodusznie realistyczny, ani czysto tekstowy. Złożona na pozór struktura wiersza przekłada się na wiarygodne, uderzające bezpośrednią emocją literackie doświadczenie rzeczywistości. Bąk nie mądrzy się, ani nie mizdrzy się do czytelnika, nie udaje, że jest kimś innym, niż jest – prowincjonalnym poetą, który mówi z kulturalnej niszy. To dla niego rodzaj trudnej wolności. Właśnie dlatego warto go uważnie wysłuchać.
MARCIN JAWORSKI
Tekst ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” (nr 19/2019).
TOMASZ BĄK (1991) – kolektyw schizofreniczny, autor trzech książek poetyckich: „Kanada” (WBPiCAK 2011), „[beep] Generation (WBPiCAK 2016), „Utylizacja. Pęta miast” (WBPiCAK 2018). Laureat Konkursu Poetyckiego im. Klemensa Janickiego w 2011, a także Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius 2012 za debiut roku. Nominowany do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej 2017 oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius 2019 w kategorii książka roku.
Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim. Mariusz Grzebalski tak komentuje jego ostatni tom: „Znów mamy do czynienia z poezją nieobojętną, wielogłosową, świetną pod względem warsztatowym. Zmieniło się jedno – temperatura emocji, które dochodzą w niej do głosu”.
POZNAŃ POETÓW 2019: OGŁOSZENIE LAUREATÓW I WRĘCZENIE POZNAŃSKIEJ NAGRODY LITERACKIEJ. Collegium Maius UAM, 15.05.2019, g. 14-15.30
zobacz także: „Jeden Poznań, dwa serduszka, ojojoj”
zobacz także: PP 2019: Barbara Klicka – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Joanna Roszak – dwa wiersze
zobacz także: PP 2019. Ariko Kato: Jedna czy dwie półki poezji
zobacz także: PP 2019: Marcin Baran i Marcin Sendecki – wiersze
zobacz także: PP 2019: Ciało ofiarowane. O ciele i wątkach homoerotycznych w poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego
zobacz także: PP 2019: Marta Eloy Cichocka – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: GIRL NOT AFRAID
zobacz także: PP 2019: W „Kontenerze” matki nie ma
zobacz także: PP 2019: Krzysztof Siwczyk – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Bez filtrów. O poezji Klary Nowakowskiej
zobacz także: PP 2019: Jan Rojewski i jego polski ikonoklazm
zobacz także: PP 2019: Agata Jabłońska – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Miłość jako rewolucja. Wiersze miłosne Jerzego Jarniewicza
zobacz także: PP 2019: Być (z) wierszem
zobacz także: PP 2019: Justyna Kulikowska – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Wartości środkowe albo o poszukiwaniu ob(e)c(n)ości
zobacz także: PP 2019: Kacper Bartczak – dwa wiersze
zobacz także: PP 2019: Serhij Żadan – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Jerzy Jarniewicz – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Za każdym wierszem stoi wojna
zobacz także: PP 2019: Poznańska szkoła tytułu, czyli: proza w poezji, poezja w prozie
zobacz także: PP 2019: „Strasznie patrzeć, jak tworzy się historia”
zobacz także: PP 2019: Maciej Robert – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Gniewne wiersze Justyny Kulikowskiej
zobacz także: PP 2019: Julia Niedziejko – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Sanatorium bez granic
zobacz także: PP 2019: Klara Nowakowska – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Nie będzie o młodości
zobacz także: PP 2019: Rafał Skonieczny – trzy wiersze
zobacz także: PP 2019: Organizm sztuki
zobacz także: PP 2019: Jan Rojewski – dwa wiersze
zobacz także: PP 2019: Kropka. Dwukropek. Wielokropek, czyli o „engramach” Marty Eloy Cichockiej