Piotr Bojarski: 1956. Przebudzeni
24 października 2016
Na spotkaniu promującym książkę Piotra Bojarskiego „1956. Przebudzeni” w Centrum Kultury ZAMEK obok autora siedziała Aleksandra Banasiak, symbol poznańskiego Czerwca 1956.
Na spotkaniu promującym książkę Piotra Bojarskiego „1956. Przebudzeni” w Centrum Kultury ZAMEK obok autora siedziała Aleksandra Banasiak, skromna starsza pani, pielęgniarka, symbol poznańskiego Czerwca 1956, na widowni ojciec pisarza oraz inni bohaterowie reportaży – świadkowie i uczestnicy wydarzeń.
Piotra Bojarskiego znamy jako dziennikarza oraz przede wszystkim autora kryminałów – sensacyjnych opowieści z przedwojennego Poznania. Kryminał – jak to kryminał – rządzi się swoimi prawami, ale nawet niezbyt uważny czytelnik, wciągając się w opowieści o komisarzu Kaczmarku, zauważa precyzję w opisywaniu miasta czy sytuacji społeczno-politycznej. Jestem przekonany, że autor umieszczając akcję np. w mieszkaniu przy placu Bernardyńskim wpatrywał się w konkretne okna i oczyma wyobraźni przenosił się w lata 30. XX wieku. Bojarski, z wykształcenia historyk, dba o szczegóły w swoich tekstach, często można go spotkać w Bibliotece Raczyńskich wśród sterty wielkich roczników starych gazet.
Propozycja dziennikarskiego opisania polskiego Czerwca 1956 była na pewno dla Bojarskiego wyzwaniem, ale też szansą połączenia lekkiego pisarskiego pióra z koniecznością historycznej dbałości o fakty. A to rzecz trudna. Jego bohaterowie 60 lat temu byli młodymi ludźmi stawiającymi pierwsze kroki w swojej zawodowej karierze, pełni młodzieńczych pasji, idealizmu i… naiwności.
Pamięć bywa zawodna, a w głowie pozostaje często miejska legenda, którą żyje całe miasto, jak ta z rodzinnej Wschowy Bojarskiego. Tam od pokoleń mówi się o radzieckim czołgu, który w 1956 roku wjechał w budynek…
Książka Piotra Bojarskiego „1956. Przebudzeni” jest też próbą dotarcia do świadków ważnych wydarzeń, które nie zawsze funkcjonują w naszej świadomości.
ALE SIĘ KOTŁOWAŁO!
Trudno dziś sobie wyobrazić, że za opowiadanie antyrządowych dowcipów można było trafić do więzienia. Po krytyce kultu jednostki przez Chruszczowa, w Polsce wielu zaczęło wierzyć w zmiany – w gomułkowski socjalizm z ludzką twarzą czy uniezależnienie od Związku Radzieckiego. Rok 1956 to także wiele wydarzeń obecnych do dziś w kulturze masowej.
„Ale się kotłowało!” – mówił Jan Ptaszyn Wróblewski, legenda polskiego jazzu – jeden z bohaterów reportaży Bojarskiego. Nagle wolno było robić, pokazywać, słuchać tego, co było zakazane. Jazz, amerykańska literatura, filmy i sztuki teatralne.
Opowieści Bojarskiego, to przede wszystkim spotkania z ludźmi, którzy przez pryzmat własnych spraw barwnie opisywali nie tyle sytuację społeczno-polityczną, o której, co często przyznają, nie mieli żadnego pojęcia, ale przede wszystkim swoich przyjaciół i młodość, która na krótko mogła rozwinąć skrzydła na fali politycznej odwilży. Na krótko, jak w dowcipie z tamtego okresu: kiedy skończył się polski Październik? W listopadzie!
Andrzej Wajda przyjął Bojarskiego bez dystansu, a przecież był dla niego nieznanym dziennikarzem z prowincji. Posadził i na początku rozmowy poprosił: „Niech pan mi coś o sobie opowie”. Dziennikarz dotarł także do Ryszarda Strzeleckiego, syna Władysława Gomułki, Jerzego Urbana, Kazimierza Kutza, Jana Olszewskiego czy Jana Englerta.
W zbiorze reportaży znajdziemy historyczne perełki, m.in. o spotkaniach muzycznych amatorów w mieszkaniu przy poznańskich Alejach Marcinkowskiego. Dziś uczestnicy pierwszych w Polsce jam session, wspomniany Ptaszyn, Krzysztof Komeda Trzciński czy Jerzy Milian, są uznawani za mistrzów współczesnego światowego jazzu.
W tym samym czasie zaczyna rozkwitać życie kulturalne w Warszawie, pojawiają się nowe lokale, takie ze striptizem i takie, w których spotykali się ci co – wiemy to z historycznej perspektywy – wywarli ogromny wpływ współczesną na kulturę i sztukę. Przy stoliku w kultowej Kameralnej siedziała Agnieszka Osiecka, na koniak z południowymi owocami, czyli wieczorną wódkę i ogórki, wpadał Jerzy Andrzejewski, bywali tu także Marek Hłasko, wtedy wschodząca gwiazda literatury, Janusz Głowacki czy Roman Polański.
Z ulic zaczyna znikać szarzyzna. Dbają o to bikiniarze – przedwojenni ekscentrycy ubierający się w kolorowe barwne ciuchy zamiast w mundurki Związku Młodzieży Polskiej. Noszą kolorowe skarpetki, buty na grubej podeszwie (słoninie) i pstrokate krawaty z palmami, pod którymi prężą się „girlsy”, obowiązkowe plerezy – fryzury w kaczy kuper, spodnie rurki. W Krakowie swoją działalność rozpoczyna kultowa dziś Piwnica Pod Baranami.
ZNISZCZYĆ ZAGŁUSZARKĘ
Bojarski historyk do sporego tomu dołożył jeszcze skrupulatnie wybrane wycinki z ówczesnej prasy. Doskonałe źródło wiedzy o Polsce sprzed 60 lat: o telewizorach Wisła, które akurat pojawiły się na rynku i kosztowały 4 tysiące złotych, o otwieraniu izb wytrzeźwień, uruchomieniu produkcji samochodu syrena czy pierwszym domu zbudowanym z wielkiej płyty na poznańskim Łazarzu.
Książka Piotra Bojarskiego „1956. Przebudzeni” jest też próbą dotarcia do świadków ważnych wydarzeń, które nie zawsze funkcjonują w naszej świadomości. Piotr Bojarski przypomina krwawe starcia w Szczecinie, Płocku czy Bydgoszczy, gdzie protestujący wznosili antyradzieckie hasła i zniszczyli podobnie – jak w Poznaniu – zagłuszarkę zachodnich radiostacji.
To, co wydarzyło się w pamiętnym roku 1956, dla bohaterów reportaży Bojarskiego na zawsze pozostanie w pamięci. Aktor Jan Englert opowiada o swoim udziale jako kilkuletni uczeń w produkcji filmu „Kanał” Andrzeja Wajdy. Obraz będący początkiem polskiej szkoły filmowej zdobył nagrodę na festiwalu w Cannes. Amerykańscy scenarzyści, pytając Polaków o tak oryginalny pomysł kręcenia partyzantów przechodzących przez kanały, nie mogli uwierzyć, że historia opowiedziana w filmie jest prawdziwa!
Książka Bojarskiego powstała przede wszystkim jako zbiór rozmów ludźmi z pierwszych stron gazet, ale też nieznanymi – wielkimi bohaterami walki o wolną Polskę, którzy za swoje poglądy i działalność, tracili zdrowie w więzieniach UB albo – w kamieniołomach. Warto ich przypomnieć.
I warto było posłuchać opowieści Aleksandry Banasik o tym, jak pomagała rannym w Szpitalu Raszei, o konieczności opatrzenia postrzelonego człowieka – funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa. I po prostu o tym, jak wyglądało zwyczajne życie młodej dziewczyny podczas poznańskiego Czerwca i polskiego Października.
TOMASZ DWOREK
Premiera książki Piotra Bojarskiego „1956. Przebudzeni”, Centrum Kultury ZAMEK, 20.10.16, Prowadzenie: Kalina Olejniczak.
TOMASZ DWOREK – politolog (UAM), na Politechnice Poznańskiej prowadzi laboratoria nowych technologii i marketingu, na portalu LepszyPoznan.pl redaguje codzienne Kalendarium Historyczne. Aktywista na Starym Mieście; namiętny czytelnik, dzięki książkom nabiera dystansu do świata i do siebie.