Nietrafiony prezent?
22 września 2023
Tomik Justyny Kulikowskiej, „gift. z Podlasia”, jest jak prezent, którego boisz się przyjąć. Wyrazista, żarzącą się fraza skrywa gromadzony latami, przekazywany z pokolenia na pokolenie uraz, wręczany przez Kulikowską w hojnym darze czytelnikowi. I co z tym fantem zrobić?
Co nas trzyma za pysk?
Inaczej mówiąc: co nie daje o sobie zapomnieć, co bezustannie powraca w snach, pomimo prób resetu systemu/pamięci? W „gifcie…” za pysk trzymają: apodyktyczność ojca, religijność matki, depresja (nazywana „zaburzonkiem”), wszystko, co związane z pochodzeniem społecznym, a więc również podlaska gwara, „dzierżony” język. Sposobem Kulikowskiej na uporanie się z odziedziczonym bagażem jest poetyckie przetworzenie go, wtłoczenie w samonapędzający mechanizm, który odzwierciedla funkcjonowanie pamięci.
Obrazy poetyckie łączone są w oparciu o zasadę skojarzeń, przywoływanych fragmentarycznie, co prowadzi do ich rozmycia. Mętne, często zniekształcone wspomnienia nachodzą podmiotkę wiersza, przypominając tym samym o oralnych korzeniach literatury. Dzięki budującemu tomik rytmowi wspominania możliwe jest zapamiętanie i przekazanie odbiorcy doświadczenia zarówno poprzednich pokoleń, jak i jego własnego. Wpisana w symboliczny porządek i mówioną tradycję pokoleniowa trauma zostaje więc w terapeutycznym geście sprzedana czytelnikowi.
W otwierającym tomik wierszu „trittico świeciło najjaśniej” wyraźnie zarysowuje się zasada rządząca „giftem…”:
niech miga i świeci – powtarzam:
sprzedać traumę soczystą jak brzoskwinka,
sprzedać traumę pulchną jak brzuszek
bulimiczki (tuż po wielkim żarciu),
niech puchnie i boli – powtarzam
Świecące trittico – nazwa leku na depresję – to przypominający się, żarzący sygnał choroby, z którym poradzić można sobie jedynie przez przechwycenie go, uwydatnienie i ukazanie na własnych zasadach. Powtarzanie, powracanie do wspomnień, obrazów i pisanie o chorobie ma prowadzić do „sprzedaży” skrywanej przez lata traumy. Największa korzyść, jaka z tego płynie, nie jest jednak finansowa – w istocie nie o sprzedaż tu chodzi, a o umiejętność nazwania i opisania tego, co do tej pory stawiało opór i nie dało się sklasyfikować przy użyciu tradycyjnych kategorii.
Dopiero odnalezienie własnego, poetyckiego idiomu opartego na powrocie do pamięci o przeszłości pozwala więc na uchwycenie jej i przekazanie czytelnikowi i samej sobie. Ewokowanie traumatycznego doświadczenia, zamknięcie go w poetyckiej frazie, umożliwia przepracowanie go, wytłumaczenie tego, co niewytłumaczalne nie tylko odbiorcy, lecz również samej sobie. Sprzedać traumę można jednak również tak, jak sprzedaje się komuś liścia. Wpisany w tomik odbiorca, jednostka dyspozycyjna, otrzymuje przecież opakowany w równie chwytliwe, atrakcyjne, co ostre frazy, opisujące ciężar cielesnych kar, dziedziczonych urazów, języka i ziemi przodków, wreszcie: ciężar klasowej przynależności, czyli „możliwość manewru / zależna od kasty”.
Przepalone styki
„gift. z Podlasia” czyta się jak poemat, w którym raz po raz zapalają się i gasną precyzyjne obrazy – świeci się słonecznik na opakowaniu leków trittico, lśni niczym neon mityczna ciotka z Ameryki, której skowyt przywołuje na myśl poemat Ginsberga, zapala się boże światełko w życzeniach świątecznych podesłanych przez ciotkę, wreszcie żarzą się też kibolskie race i policyjne latarki. Z tego łańcucha obrazów czy może raczej z lampek choinkowych spajających tomik wyłania się zarówno doświadczenie jednostkowe, jak i wspólnotowe, wielopoziomowo wiążące podmiotkę wierszy z jej rówieśnikami, krewnymi i przodkami.
W wierszu „gdybym była elegią” osoba mówiąca ukazuje etyczny wymiar pisania o pokoleniowej traumie – współcześnie elegia jest niemożliwa, nie jest w stanie oddać wielopokoleniowego doświadczenia pańszczyzny i jej obecnie rezonujących wymiarów. Dlatego też wiersz musi być kością promieniową, pracą na czarno, a sama fraza w wierszu „gdybyś był pulą”, powinna być „jak dłonie moich kolegów z liceum / pracujących w fabryce płyt PCV w Grajewie”.
Nagroda/kara
Szukanie połączeń między pozornie odległymi elementami rzeczywistości, które pochodzą z różnych rejestrów, ma na celu silne angażowanie odbiorcy – opisane w tomiku zestawienia umożliwiają postawienie sobie pytań o etykę funkcjonowania w ich rzeczywistości. Wiersz staje się więc spoiwem, które łączy dziennikarzy: Danutę Holecką i Adriana Klarenbacha z francuskim kinem. Szukanie punktów wspólnych, zrównywanie obrazów zwraca ponadto uwagę na zawarty w tomiku system kary i nagrody. Kulikowska ukazuje, że granica między karą i nagrodą rozmywa się w momencie, w którym ten, kto nagradza, ma również moc wymierzania kary.
Najwyraźniej zjawisko to zarysowuje się w wierszu „albo”:
skórzany pas czy mokry kabel?
uderzyć tyle razy, aż cios rozmyje granicę
między: nagrodą a karą
Kulikowska wskazuje na zaburzenia, zauważa też związany z wymierzaniem kar problem systemowy, społeczny. Pojawiająca się w tomiku grajewska prokuratura „winnych i niewinnych” magluje tak samo, ofiara przestępstwa traktowana jest przedmiotowo, jako jedna z sygnatur spraw. Z tego względu instytucja ta również podlega aktowi oskarżenia, podmiotka subwersywnie wydaje w jej sprawie wiersz-wyrok. Traumatyczne wspomnienie przesłuchania w prokuraturze w tomiku zostaje więc przetworzone, odwrócone, pozwalając tym samym odzyskać podmiotce własny głos.
Oczyścić/przechować
Jak zatem poradzić sobie z niechcianym prezentem, pamiątką po krewnych? Co zrobić z genetycznym bagażem, ciężarem społecznego pochodzenia, językiem, który nie chce się zdyscyplinować? Podmiotka z jednej strony wyraża pokusę, by trudną przeszłość wymazać i oczyścić historię przeglądarki. Z drugiej strony, „gift. z Podlasia” stanowi zbiór, który bezustannie o sobie przypomina, żarzy się refrenami-światełkami, równocześnie zapada w pamięć i imituje mechanizm jej działania.
Pamięci choroby, urazu, traumy (jednostkowej i pokoleniowej) nie da się wymazać; można ją przetworzyć, skatalogować, przechować. Zachować w folderze, poetyckim tomiku, prezencie dla czytelnika i samej siebie, aby znaleźć język na wyrażenie tego, co wydaje się niewyrażalne.
KINGA MAZURKIEWICZ
Justyna Kulikowska, „gift. z Podlasia”, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2021