Marcin Świetlicki – przekroczenia. Poznańska Nagroda Literacka im. Adama Mickiewicza

23 maja 2024

Marcin Świetlicki został laureatem Nagrody im. Adama Mickiewicza, bo ma niespotykany dar widzenia i słyszenia znaczeń w tym, co dla innych jest milczące i niewidzialne.

 

Marcin Świetlicki laureatem nagrody imienia… Świetlicki laureatem? Kimś nagrodzonym? Przez kogoś uznanym za godnego, za wartego pieniędzy i szacunku? Zdanie z pozoru proste wymaga zawiłego rozwinięcia. Praca, którą wykonał poeta w ciągu trzydziestu paru lat pisania, polega bowiem na tym, by w sprawach z pozoru prostych ujawnić ukrytą złożoność, a jednocześnie zachować dotkliwy konkret i powszechność.

Lojalny wobec śmierci

Weźmy na przykład śmierć, o której nie da się powiedzieć wiele nowego, o której mówiąc, musimy cytować, owszem, matkę wszelkiej sztuki, lecz już tyle razy uczczoną i opłakaną, że zużytą w językach, aż prawie nudną. Tymczasem Świetlicki bez wahania stawia ją w centrum świata. To ona, wydaje się uważać, jest spoiwem ludzkich wspólnot. Ona, nie zaś doświadczenie pokoleniowe, przynależność klasowa, wybory polityczne czy stosunek do zwierząt. W rezultacie poeta sprzeciwia się pożądanym wzorcom życia społecznego, zwłaszcza „laureackim”. Obowiązki i ambicje liryczne sprowadzają się do wierności śmierci, z której wynika i „nieprzysiadalność”, i prowokacje wymierzone w państwo („I niech państwo już̇ tego nie słucha, i nie chcę, / żeby państwo mówiło do mnie,/ i nie życzę̨ sobie,/ żeby państwo patrzyło,/ ja tę konstytucję/ sam napisałem i sam się̨ stosuję” – z „Piosenki naiwnej”).

Jednak z wierności śmierci bierze się również ciekawość życia, które kipi w wierszach poety – podsłuchane, podglądnięte, przejawiające się w drobnych scenach, będących czasami zawiązkami dramatów, często zaś symptomami czegoś ogólniejszego, rzadko opowiedziane od początku do końca, zwykle nadgryzione w zaledwie paru cierpkich słowach („badania wykazały/ im lepiej traktujemy/ tym smaczniejsze jest”, z wiersza „Jaki jest profil żywieniowy twojego stada?”).

W typie romantycznym

Wierności śmierci nie da się nagrodzić. Ale życie w wierszach Świetlickiego bywa też bujne i zaskakujące. Dzieje się tak, kiedy przenosi się z jawy do snu, pomiędzy to, co wydarzone a to, co przywidziane, w przestrzeń oddaną we władanie wyobraźni i porozrzucanym znakom. W pobliżu wielkich niewiadomych egzystencji język przestaje oznajmiać, a zaczyna krążyć wokół tajemnic, ba, pląsa, jakby chciał je – te niewiadome, te tajemnice – uwieść: „Wszystko skrzy się̨, sugeruje swe istnienie, / więc siedzimy w tej ułudzie – i się̨ skrzymy, / odwróceni od wszystkiego, w cień́ patrzymy/ w tamtym miejscu kiedyś́ w półśnie ustalonym” („Skrzenie”).

W tych utworach, oczywiście świetnych, styl traci znamiona naiwności, zyskuje na estetyzmie, tęgie wersy zaczynają się rozpływać, poeta staje się bardziej poetycki. A przecież naiwna dosłowność wierszy – wulgarnych piosenek, według określenia autora, pyszniąca się w nich niedorosłość, jest totemem poety. Pomimo że trochę cichnie w ubiegłorocznym tomie „Sierotka”, nadal stawia nas przed pytaniami grubego kalibru, np. czy to, co zyskujemy, dojrzewając, w istocie nie jest jednym wielkim ubytkiem świadomości i prawdy przemijania, od których wszelako wywodzi się autentyczne zainteresowanie tym, jak się jest samemu?

Czy Mickiewiczowi nad brzegiem Lemanu mogłaby przyjść z odsieczą jakakolwiek nagroda?

I ani słowa o ironii? – zapyta ktoś. Świetlicki nie ma osobowości dramatycznej, to nałogowy ironista. Tak, ale w typie romantycznym, traktującym ironię jak „medium przekraczania” danych tu i teraz warunków w stronę… Nie jestem pewien, czy chodzi o absolut, czy tajemnicę śmierci, czy może tylko i aż o istnienie, które odczuwa siebie mocno i na własnych zasadach.

 

PIOTR ŚLIWIŃSKI

Marcin Świetlicki, „Sierotka”, Wydawnictwo Wolno, Lusowo 2023

Przyjaźń, bliskość i wrażliwe języki (na przekór smutnym czasom) >>

Inteligentne i porywające wiersze >>

Dorota Masłowska w Zamku. Teleport do drugiego człowieka  >>

D
Kontrast