Koniec wielkiego rozszczepienia?
12 października 2020
„Maszynerie afektywne. Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet” Moniki Glosowitz to próba wpisania twórczości polskich poetek w ramy teoretyczne zwrotu afektywnego. O książce autorki nominowanej do Stypendium. im. Barańczaka 2020 pisze Andrzej. W. Nowak.
Był czas, gdy nic nie było rozdzielone, wszystko było jednią. Aż nastał Kartezjusz, a po nim nowoczesność i wielkie rozszczepienie: ciała od ducha, materii od formy, rozumu od emocji. I nastał czas zwrotu afektywnego oraz bliskich mu zwrotów: ontologicznego i performatywnego, a w ich ramach – wielkie zasklepianie.
Współczesna humanistyka to w dużej mierze próba przepracowania powyższego procesu. Dzieje się tak zarówno ze względu na zmieniający się świat, jak i ze względu na wewnętrzną dynamikę rozwoju samych struktur wiedzy. Zwrot afektywny jest jedną z takich prób przekroczenia ograniczeń nowoczesności, która – bywało, że w ramach porządkowania i racjonalizowania – nazbyt pośpiesznie pokroiła rzeczywistość.
Afektywność w polskiej refleksji literackiej, filozoficznej jest ostatnimi laty silnie obecna, szczególne miejsce zajmuje praca zbiorowa „Kultura afektu – afekty w kulturze. Humanistyka po zwrocie afektywnym”, zredagowana przez Ryszarda Nycza, Annę Łebkowską i Agnieszkę Daukszę. Powrót do afektu to nie tylko upomnienie się o emocje, ciało, odczuwanie jako równoprawne wobec rozumu, racjonalności, kalkulacji. Odzyskiwanie afektywności to przede wszystkim myślenie w perspektywie usytuowanej, umiejscowionej.
Choć afekt w literaturze w dużej mierze kojarzony jest z myślą i literaturą feministyczną, to w polskim kontekście warto przywołać swoistego prekursora zwrotu afektywnego – Edwarda Stachurę i jego „życiopisanie”. Termin ten, wylansowany przez Henryka Berezę, dobrze oddaje dwuznaczność powrotów do afektu, co trafnie określił Marian Buchowski, biograf Stachury:
„«Życiopisaniem» zawinił Bereza, ale odpokutowywał Stachura, bo został skazany na celę o obostrzonym rygorze: odwiedzający mieli zakaz wnoszenia wysiłku umysłowego. Uwięziony w pomyśle Berezy odbywał Stachura karę o tyle tylko zasłużoną, że jak rzadko który pisarz używał maksimum środków warsztatowych i technik pisarskich nie tylko zachęcających, ale momentami wręcz zmuszających do takiego «życiopisanego» odbioru”.
Dlatego warto przestrzec przed powierzchownym czytaniem postulowanego w ramach zwrotu afektywnego „życiopisania” – jako zachęty do opuszczania tego, co rozumowe, racjonalne, przekładalne i intersubiektywnie komunikowalne, ale także jako wezwanie do prób opanowywania rzeczywistości i doskonalenia warsztatu, aby uczynić to możliwym.
ZSZYWANIE ROZCIĘTEGO CZY DŁUBANIE W RANIE?
„Maszynerie afektywne. Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet” Moniki Glosowitz to właśnie taka próba wpisania twórczości polskich poetek w ramy teoretyczne zwrotu afektywnego. Autorka, nominowana w 2020 roku do Poznańskiej Nagrody Literackiej – Stypendium. im. Barańczaka, przedstawia czytelniczkom i czytelnikom narzędzia wypracowane w ramach afektywnej metodologii.
Dzięki ramie narracyjnej Monika Glosowitz mogła ukazać interpretowane autorki i ich twórczość jako dynamiczny, wielogłosowy moment diagnostyczny współczesności. Afektywność jest kluczowa – także w kontekście ważnego zarówno dla Glosowitz, jak i omawianych poetek emancypacyjnego wymiaru (i potencjału) twórczości.
Zwrot afektywny niepokoi. Z jednej strony jest on głosem „słusznym”, staje po stronie tego, co tłamszone, wypierane, zapomniane. Jednakże nie jest – ów zwrot ku emocji, ku afektowi – niewinny.
Owszem, gdy przybiera bliską Glosowitz twarz materialistycznego feminizmu krytycznego, jest strategią krytyczną. Tyle tylko że dziś blisko jest przesilenia w relacjach pomiędzy rozumem, racjonalnością a afektywnością. Nowoczesność i rozum, wciąż ustawiane przed trybunałem, dziś same są zagrożone, kruche, w odwrocie.
Ponadto nowoczesność i oświecenie nie były tak odseparowane od afektów, jak przyjmuje się często w krytycznym ferworze upraszczania. Wystarczy poczytać pełne pasji i zaangażowania wezwania Condorceta do walki w imię światła i rozumu. Ale przecież afekt często jest tylko momentem, elementem wyrachowanej strategii. Przykładem może być choćby zimna kalkulacja przywódców religijnych z dystopii rodem z „Opowieści podręcznej” – żywiąc się gorącym afektem tych, których nienawiść, wiara, strach drogę do owych utopii utorowała. Tak, afekt nie jest niewinny.
„Maszynerie afektywne” to książka, która wiele zawdzięcza Spinozie. Glosowitz – podobnie jak temu filozofowi – bliska jest praca sklejania, zszywania rozciętego. Gdy rozrysowuje mapę stanowisk w szeroko rozumianym zwrocie afektywnym, podkreśla wagę tych właśnie spinozjańskich ujęć.
Afekt może być bowiem nie tylko pracą na rzecz zabliźnienia dychotomii, pracą na rzecz odzyskania utraconej całości. Nie tylko Spinoza patronuje zwrotowi ku afektom we współczesnej humanistyce – jego wielkim tematem jest także różnica, wskazanie na od-różnienie, od-dzielenie.
Pisząc o zwrocie afektywnym poezji pisanej przez kobiety (do tego z odwołaniem do krytyki feministycznej), Glosowitz łatwo mogłaby wpaść w pułapkę afektywnego „rozdrapywania rany”, czyli gloryfikację różnicy, proste odwracanie dychotomii, mimowolne esencjalizowanie różnicy genderowej. Tak się nie dzieje, gdyż – powtórzę – duch Spinozy unoszący się nad książką pozwala na ruch poza różnicę: od afektu, ciała – na drugą stronę – do rozumu, uniwersalności. I z powrotem.
Glosowitz uzyskuje to dzięki temu, że przedstawia nam swój wiodący koncept: maszynerie afektów. Ta pozornie prosta konstrukcja pozwala na pracę w obrębie pojęć, zdobyczy tradycji zwrotu afektywnego, jest efektywnym narzędziem interpretacyjnym przykładanym do twórczości polskich poetek oraz niesie w sobie mglistą obietnicę zszywania rozciętego dychotomiami świata.
Monika Glosowitz, mimo że wprost tak tego nie formułuje, nie wpada w pułapkę afektocentryzmu. Zbyt często powołuje się na Spinozę i spinozjańskie feministki, by wskoczyć w otchłań afektu.
Spinoza uczy nas, że afekt to twór równie rozumowy, jak i emocjonalny oraz wolicjonalny. Streszczając możliwie lakonicznie jego koncepcję „conatusa”: trzeba wiedzieć, czuć i chcieć, aby móc. Spinoza, ten wielki „sklejacz”, próbował poskładać rozpadający się u zarania nowoczesności świat. Warto o tym pamiętać, że filozof, który według wielu był prekursorem epoki oświecenia (także jej radykalnej wersji), był zarazem tym, których chciał zaleczyć rany dualizmów, podziały, które zrodziła w swym zaraniu nowoczesność.
W MASZYNERIĘ SŁÓW SIĘ ODZIEJĘ
Omawiając twórczość poszczególnych autorek, Monika Glosowitz stara się zrekonstruować maszynerie afektywne, które nas stwarzają, a zarazem, które poetki współtworzyły i konstruowały, utkały ze słów.
Poetki w narracji Glosowitz to bohaterki posthumanistyczne, zamieszkują swoją cielesność dzięki temu, że wpisały się w przedłużenia, maszynerie – z jednej strony ograniczające autonomię, ale z drugiej zwiększające moc i sprawczość. Tyle tylko że w odróżnieniu od wizerunku rodem z SF nie jest to „robotokształtny” pancerz wspomagany, ale przemyślny kokon tkany ze słów, myśli afektów i wrażeń.
Wiersze przestają być reprezentacjami, częścią semiotycznego pejzażu i rytuałów na wieczorach poetyckich, ale stają się maszynerią, w której mogą kroczyć w świecie.
Maszynerie afektywne równocześnie nas ujarzmiają, ograniczają, ale także wytwarzają. Jesteśmy nimi – nie ma co ulegać humanistycznemu złudzeniu, że możemy być poza nimi. A scena poetycka rysowana przez Glosowitz przypomina gigantyczny ring, na którym prezentują się poetki-transformerki.
I tak w jednym narożniku do boju ze światem przygotowuje się Joanna Lech w maszynerii choroby, w kolejnym rozgrzewa się maszyneria traumy i wstydu i kierująca nią Justyna Bargielska. Po drugiej stronie ringu prezentuje się Marta Podgórnik i jej maszyneria miłości. Czy to koniec? Gdzieżby, właśnie z zamglonej sali treningowej wydobywa się hydrokształtna maszyneria pracy afektywnej (Kamila Janiak, Marta Grundwald, Kira Pietrek, Joanna Wojdowicz). Dynamiczna prezentacja modeli maszynerii afektywnych nie mogła obyć bez prezentacji maszynerii migracji (Wioletta Grzegorzewska i Małgorzata Południak), czyli machiny, która chyba jeszcze silniej niż maszyneria pracy afektywnej wpisana jest w naszą ponowoczesną epokę.
Rekonstrukcja maszynerii afektywnych przez Glosowitz (oprócz rekonstrukcji poszczególnych poetyckich głosów, miejsc, strategii) zarysowuje kształt ringu-sceny, na której toczy się nasze (po)nowoczesne życie.
Nie jest to miejsce afektywnie przyjazne, jak stwierdza cytowana przez Glosowitz poetka: „trzymaj gardę i patrz […] /idą noga w nogę. jak maszyna” (Ilona Witkowska „wiosną”). Pojedynek maszyn afektywnych o to, jak znormalizują nasze życia i ich pisanie, męczy, wyniszcza. Afektywne wypalenie wymaga terapii, re-konstytucji nas samych.
WSZYSTKO, CO UNOSI SIĘ W POWIETRZU, POTRZEBUJE WSPÓLNOTY
I takie miejsce Monika Glosowitz znajduje w twórczości Ilony Witkowskiej. Ta ostatnia konsekwentnie szuka możliwości i warunków zaistnienia wspólnoty. Afekt jest tu właśnie warunkiem, spoiwem, klejem, który wspólnocie pozwala zaistnieć. Tylko że nie każda wspólnota jest afektywnie bezpieczna.
Glosowitz ma tego świadomość, dlatego przywołuje pojęcie wspólnoty responsywnej ukute przez Amitaia Etzioniego. Responsywność to wrażliwość wspólnoty na potrzeby jej członków, zaistnienie kanałów komunikacji, które równocześnie pozwalają wspólnotę uspójniać, jednakże zapobiegając temu, aby jej członkinie i członkowie roztapiali się w totalizującym współmyśleniu grupowym.
To właśnie w twórczości Ilony Witkowskiej, zdaniem Glosowitz, możemy odnaleźć poszukiwanie wspólnotowości pozbawione złudzeń, że każda jej forma jest bezpieczna i pożądana.
W kapitalistycznym świecie – rozbijającym nas na atomy – wspólnota ma szansę być przystanią; zarówno wspólnota rozumiana antropocentrycznie, jak i ta poszerzona, ludzko-zwierzęca. To właśnie we współbyciu z innymi, także z psami, kotami, możemy ćwiczyć się w aktach troski (i trwogi). To afektywna wspólnota zakorzenia, ucieleśnia, nadaje miejsce, gdy wszystko, co stałe, unosi się w powietrzu.
ANDRZEJ W. NOWAK
Monika Glosowitz, „Maszynerie afektywne. Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet”, Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich PAN, 2019
MONIKA GLOSOWITZ (ur. 1986) – badaczka literatury, krytyczka literacka. Pracuje jako adiunktka w Instytucie Literaturoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego. W 2019 roku wydała „Maszynerie afektywne. Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet”. Publikowała m.in. na łamach „Central Europe”, „Czasu Kultury”, „Śląskich Studiów Polonistycznych” oraz „Tygodnika Powszechnego”. Tłumaczyła teksty Michela Foucaulta, Rosi Braidotti, Sary Ahmed i Luce Irigaray.
Doktorat w dziedzinie nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa i gender studies obroniła w Uniwersytecie Śląskim i Uniwersytecie w Oviedo. W latach 2012–2018 redagowała dział poetycki internetowego czasopisma „artPapier”, przez wiele lat związana była również ze śląskimi „Opcjami”. Koordynowała pracę Ośrodka Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem w 2018 roku. Obecnie przewodniczy Rybnickiej Radzie Kobiet, angażując się w politykę miejską w swoim rodzinnym mieście. Mama Franciszka i Ignacego.
ANDRZEJ NOWAK – pracownik Wydziału Filozoficznego UAM. Autor książek „Wyobraźnia ontologiczna” i „Podmiot, system, nowoczesność” oraz współautor wraz z K. Abriszewskim i M. Wróblewskim książki „Czyje lęki? Czyja nauka? Struktury wiedzy wobec kontrowersji naukowo-społecznych”. Aktywny uczestnik życia naukowego i publicznego, okazjonalnie publicysta, obecny także w blogosferze.