Kaliningrad: nadprodukcja znaczeń
12 listopada 2021
Paulina Siegień w książce „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu” pokazuje pasjonujące laboratorium pamięci i tożsamości – znakomicie i wielogłosowo zarysowuje historię społeczną tego miasta.
Kaliningrad mógłby być symbolem dwudziestowiecznych totalitaryzmów. Dawna pruska twierdza, której drogowe połączenie z III Rzeszą stało się zarzewiem drugiej wojny światowej, zdobyta później przez Armię Czerwoną i włączona do Związku Radzieckiego. Niemiecka przeszłość musiała zostać zmieciona przez radziecką symbolikę, architekturę i ideologię.
MIASTO ZAGADKA
W tym dziejowym następstwie dwóch totalitaryzmów próbowali odnaleźć się przesiedleńcy, dla których miejsce ze skalaną przeszłością stopniowo stawało się domem.
„Niemcy są dla kaliningradczyków depozytariuszami sekretu, którym nigdy się nie podzielili. Przesiedleńcom z Kraju Rad zostawili miasto zagadkę, ale nie dali im żadnego klucza, by mogli ją rozwikłać” – pisze Paulina Siegień w książce „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu”.
Autorka prowadzi nas przez te historie, oferując przynajmniej kilka kluczy do odczytania przeszłości oraz współczesności miasta. A co najciekawsze, mogą one być również zwierciadłem dla rozważań o historii i tożsamości ziem poniemieckich w Polsce.
Kaliningrad to dawny Królewiec, sąsiad, z którym wiąże nas historia: krzyżacka, pruska, trudna i gęsta. Obecnie jednak zapomniany i mentalnie odległy zarówno z perspektywy przygranicznego Braniewa, jak i Gdańska (który dla samych kaliningradczyków stał się oknem na świat). To Wschód, który znalazł się na Północy – jak zauważa autorka. Po 1991 roku stał się dla niektórych (nie)wyobrażoną i fascynującą przestrzenią: bądź jako symbol rosyjskiego zagrożenia, z kumulacją poradzieckiego arsenału i pociskami Iskander, bądź jako „inna Rosja” – bardziej otwarta, Kantowska, europejska. To są jednak nasze bajki.
NIEMIECKIE DZIEDZICTWO
Paulina Siegień pokazuje Kaliningrad oczami jego mieszkańców: ludzi radzieckich i współczesnych Rosjan, których tożsamości i światopoglądy kształtowały się w relacji do kłopotliwej przeszłości, trudnej teraźniejszości oraz geografii, będącej szansą i problemem.
Niemieckość miasta – wraża i zadeptywana w pierwszych dekadach po upadku Königsberga – cały czas wychodzi na światło dzienne. W czasach radzieckich poprzez legendy o ukrywających się w lasach nazistach czy też w kręconych tu masowo filmach o zimnowojennym przesłaniu. Po 1991 roku w postaci turystów poszukujących swego heimatu w poradzieckim już mieście. A później jako ważny motyw lokalnej pamięci, pielęgnowany przez pasjonatów, ale przez władze postrzegany raz jako szansa, innym razem jako zagrożenie.
W ostatnich latach niemieckie dziedzictwo znów nabiera kształtu niebezpieczeństwa: pełzającej germanizacji lub separatyzmu. Autorka obrazuje to fascynującą historią miejscowych aktywistów, którzy powiesili flagę RFN na siedzibie Federalnej Służby Bezpieczeństwa, w ten sposób protestując przeciwko rosyjskiej aneksji Krymu i pokazując, do czego mogą prowadzić rewizje granic. Skończyło się to dla nich procesem karnym i całym rokiem spędzonym w areszcie, bo prokuratura na silę starała się przypisać im wrogość oraz nienawiść wobec państwa i narodu.
W CIENIU ZWYCIĘSTWA I STRACHU
Historia społeczna Kaliningradu, znakomicie i wielogłosowo zarysowana przez Paulinę Siegień, może być więc traktowana jako pasjonujące laboratorium szczególnego napięcia w obszarze pamięci i tożsamości. Dlatego też „Miasto bajka” w zaskakujący sposób dialoguje z powieścią omawianą w ramach cyklu „Spojrzenie na Wschód” trochę ponad roku temu. Chodzi o „Dzieci Kronosa” autorstwa Siergieja Lebiediewa (Claroscuro 2019) – powieść w dużej mierze poświęconą szczególnej relacji między rosyjskością a niemieckością.
Lebiediew ukazywał historię Niemców żyjących na „rosyjskiej glebie”, odbijając w krzywym zwierciadle ich cele i zamiary, rodząc w ten sposób swoiste fatum. Wyjaśniał też, że rosyjska germanofobia ma głębokie korzenie: zwycięstwo z 1945 roku wywołało w narodzie tak głębokie uczucia dlatego, że pokonany został strach, który „był o wiele starszy od samej wojny”.
Rok 1945 przywiódł Rosjan do Königsbergu, który przemianowali na Kaliningrad – i od tej pory żyli w cieniu zarówno zwycięstwa, jak i strachu. Posługując się logiką autora „Dzieci Kronosa”, można powiedzieć, że niemiecka gleba „stworzyła” zupełnie nowe fatum.
„Miasto bajka” Pauliny Siegień jest niezwykłą historią zakorzeniania się, budowy nowej regionalnej tożsamości. Część mieszkańców miasta określa się mianem „koriennyje”, czyli rdzenni, a dosłownie: zakorzenieni. Nie przeszkadza im fakt, że mieszkają tu od dwóch, trzech pokoleń, a nawet krócej. Przeszkadzają im za to przyjezdni, nuworysze, którzy przybywają w ostatnich latach z całej Rosji w poszukiwaniu lepszego standardu życia, bliskości morza Bałtyckiego, czystej przyrody oraz europejskości. Ta ostatnia jest jednym z kluczy (wytrychów?) do standardowych opisów tego miasta.
Autorka pokazuje, że europejskość jest bardzo relatywna: z perspektywy Gdańska Kaliningrad jest do bólu rosyjski, z perspektywy Uralu pachnie Europą. Jak się okazuje, to ostatnie jest właśnie problemem dla miejscowej, „rdzennej” inteligencji. Bo przybysze z Wielkiej Rosji – jak mówi się w eksklawie – nieustannie porównują miasto do miejsc, które opuścili, osłabiając i rozrzedzając w ten sposób lokalny aktywizm. Gdy kaliningradczycy próbują mobilizować się do walki o czystsze powietrze lub zachowanie dziedzictwa (nie tylko niemieckiego, ale również radzieckiego czy raczej – miejscowego), słyszą od przyjezdnych: „Ale o co wam chodzi? Przecież tu i tak jest dobrze”.
„Połączenie rozłamu historycznego z odosobnieniem geograficznym wywołuje nadprodukcję znaczeń. Prusowie, zakon krzyżacki, Kant, Arendt, Hoffman, Herder. Jeden totalitaryzm, wojna, drugi totalitaryzm. Krach komunizmu. Rosyjski Hongkong, rosyjska wyspa, okno na Europę, podwójna peryferia, rosyjski poligon, zachodnie przedmurze prawosławia, most między Rosją i Europą albo most donikąd. Kindżał w sercu Europy. Stolica historiozofii. Na każdą okazję geopolityczną i symboliczną znajduje się chwytliwa metafora” – pisze Paulina Siegień.
Na szczęście autorka nie zostawia nas z tym poczuciem, lecz pokazuje, jak metafory wyglądają po odarciu z warstwy mitologicznej.
Paulina Siegień, „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu”, Wydawnictwo Czarne, 2021.
PIOTR OLEKSY jest wykładowcą wschodoznawstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz koordynatorem cyklu „Spojrzenie na Wschód” w Centrum Kultury ZAMEK.
Współpraca: Wydawnictwo Czarne.