PP 2019: Barbara Klicka – trzy wiersze
30 kwietnia 2019
Barbara Klicka: „Poezję robi się ze słów. Nie z psychologii na przykład, ani ze wzruszeń. Ani nawet z ze stawania nad przepaścią i modlenia się. Żaden inny materiał nie jest właściwą tkanką tekstu, tylko słowa. W tym sensie – moim zdaniem – nie ma literatury, która nie byłaby świadectwem obsesji odnoszącej się do języka”. Barbara Klicka będzie gościem Poznania Poetów 17 maja 2019! Czekając na spotkanie, przedstawiamy trzy wiersze poetki.
Allel
„I wtedy wejdą zwierzęta do twojego pokoju i siądą na tobie spokojnie, jak na kamieniu i ziemi”.
Leo Lipski, „Piotruś”
A.
Z ziemią w pępku, z kamieniem – rusz.
Ledwie tu zieleń miejska – lichy wab –
a i tak ciężko o ścieżkę powrotu. Od d-n-a
do dnia gna, tyle.
Daj, niech mutuje, da tutaj odmę: tlen
w jamach ciała, który nie służy do tchu.
Wcale nie służy, ale się czepia pewności,
że nie ma pustych
pokoi, wszędzie żyją zwierzęta. Tak się
sądzi, tak sądzą, tak po się nas pocieszy.
Po kraksie, po pełni, po ciepłym miesiącu.
Z ziemią,
z kamieniem w pępku,
stromą stopą w dwa groby – rusz.
Spójrz, jeden już.
Sztandar, sztandar
W porządku – październik haczy mnie o opady, ale nie będzie kary, bo jestem tu
jedna, jedna. Na dole biznesmeni i tatuatorki mkną na hulajnogach w oka cyklonów i zup.
Jestem tu jedna, jedna i zostanę z deszczem, bo jest jeszcze przed
wiecem i dawno po wiecu, po wszystkim. Och, dajcie spokój z tymi emeryturami, bo
jestem tu jedna, jedna – i kto miałby mi płacić? Zimne schody w srebrnych pałacach firm, ich
krzywe odbicia w balustradzie, walki klas
w okolicznych podstawówkach – wszystko wchodzi we mnie, podbija listę i paruje,
chociaż nie ma tu słońca, nie ma i nie będzie. Bo kiedy przychodzi co do czego – co
do czego, się pytam? – jestem tu jedna, jedna.
Otwieram list, jakby naprawdę był listem i czytam, że nigdy nie użyłam słowa kurwa
na piśmie, i widzę, co to może oznaczać, widzę, co natychmiast powinnam, jakie pola mam
jeszcze do obrobienia i widzę jak wszystkie
pochylamy głowy twarze kąpią się nam w pikselach, mamy ten pierwszy milion rzęs
i wreszcie bardzo dużo oddechu, to jest nasz oddech, nasze pierwsze powietrze, czuwają przy
nas wszystkie nasze zwierzęta: nie,
długość tego zdania jest nasza, deszcz jest nasz,
w tej jednej jedynej wersji wszystko jest, kurwa, nasze.
Migracje
Ojciec gubi słowa. Te, które są, spadają mu z ust jak kanciaste kamyczki. Na stoliku do kawy, na spodkach matka układa je w wieże i każe nam patrzeć. Patrzcie, mówi, patrzcie – święte to wieże ze słów ojca, mało ich
i niedużo zostało. Zerkamy. Drgają nam powieki – nawet musujący magnez na nic w sprawach zażyłości neuronów. Trzymało się razem, przylegało do pnia i nagle zaczyna kręcić. Nie, to nie o starości. To o gmatwaninie,
która się łapie za ręce. Albo nie. Wtedy przez usta, na świat wyrzyna się przypadkowa oboczność. Nie, to nie ma tyle wspólnego z czasem, ile tu zwykło się mawiać: idziemy brzozową aleją w kierunku nasypu,
przez las jeżdżą pociągi, rzecz dzieje się w pół drogi, po prawej wieczne mrowisko.
Słyszę: nie pędź tak, bo się pozabijasz,
jakby można to było zrobić wiele razy.
BARBARA KLICKA (ur. 1981 r.) – poetka, prozaiczka, dramaturżka i dramatopisarka. Debiutowała w 2000 roku. W latach 2010–2014 pracowała jako redaktorka kwartalnika „Cwiszn”, poświęconego literaturze i sztuce żydowskiej. W 2012 r. wydała tom „same same”, nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. W 2016 r. za książkę „Nice” została uhonorowana Nagrodą Literacką Gdynia i Silesiusem. Jest autorką poematu scenicznego „Elementarz”, wystawionego w reżyserii Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie (premiera w grudniu 2017 roku). W styczniu 2019 roku ukazała się jej powieść pod tytułem „Zdrój”.
Rozpoczynająca wpis wypowiedź Barbary Klickiej pochodzi z wywiadu, który z poetką przeprowadziła Klaudia Muca.
POZNAŃ POETÓW 2019: LIRYKA – Barbara Klicka, Klara Nowakowska, Marta Eloy Cichocka, Joanna Roszak. Prowadzenie: Agnieszka Kocznur. Centrum Kultury ZAMEK (Dziedziniec Różany – namiot), 17.05.2019, g. 19.15
zobacz także: „Jeden Poznań, dwa serduszka, ojojoj”